Pierwsze pytanie p. Weroniki, nikt nie chciał podnieść welonu i teza, ludzie boją się małżeństwa. Zastanawiam się czy nie mogło być tak, że akurat na tym weselu byli sami konserwatywni katolicy, którzy nie wierzą w zabobony i ich nie przestrzegają bo podobno to grzech??? Drugie pytanie i odpowiedź że ludzie przychodzą do poradni po roku małżeństwa szczególnie ci którzy żyli wspólnie przed ślubem. Trzecie pytanie: przychodzą tak szybko bo po ślubie dowiadują się prawdy o sobie. Przecież w tym wywodzie brakuje logiki najpierw przed ślubem ileś tam lat żyją ze sobą a po ślubie przychodzą do poradni bo się nie znają :)). Miałoby to jakiś sens gdyby przed ślubem nie żyli wspólnie, po ślubie zamieszkują ze sobą i zaczynają się poznawać i przychodzą rozczarowania. Poza tym dalsza część dialogu to nic nowego dla ludzi żyjących w związkach, normalne jest, że zawsze przychodzą momenty kryzysowe i tak jest w każdym małżeństwie. Inny problem to ten w jaki sposób ludzie sobie radzą z tymi kryzysami.
Po pierwsze - nie spotkałem nikogo kto by traktował welon poważnie (albo się do tego przyznał...)
Po drugie - "mieszkanie razem PRZED ślubem" i "mieszkanie razem PO ślubie" - to 2 zupełnie inne światy. Pierwsze to "wersja demo", drugie jest prawdziwe do bólu. To nie kwestia "rozczarowania" a pokazania swojej prawdziwej twarzy. Poza tym po ślubie mija "zakochanie" - a wtedy jest ciężko...
Nie przetrwałbym gdyby nie: a) postawa moich rodziców 1. "dryl pruski" ze strony mamy, 2. byłem/jestem traktowany jak gówniarz, więc czasem przystoi zachowywać się jak na gówniarza przystało, b) gdyby Anka nie grała na moich uczuciach i emocjach.
Bóg uzmysłowił mi to w trakcie próby niszczenia, którą podjęło pogaństwo i ateiści.
Chciałbym, żeby moje przyszłe małżeństwo było szczęśliwe. Niezależnie od tego z którą kobietą. Nie będę ukrywał, że najbardziej komfortowo czułbym się z nią, lecz jeśli Bóg wybrał inaczej niech wydarzy się wg JEGO woli.
Nie przetrwałbym gdyby nie: a) postawa moich rodziców 1. "dryl pruski" ze strony mamy, 2. byłem/jestem traktowany jak gówniarz, więc czasem przystoi zachowywać się jak na gówniarza przystało, b) gdyby Anka nie grała na moich uczuciach i emocjach.
Bóg uzmysłowił mi to w trakcie próby niszczenia, którą podjęło pogaństwo i ateiści.
Chciałbym, żeby moje przyszłe małżeństwo było szczęśliwe. Niezależnie od tego z którą kobietą. Nie będę ukrywał, że najbardziej komfortowo czułbym się z nią, lecz jeśli Bóg wybrał inaczej niech wydarzy się wg JEGO woli.
Drugie pytanie i odpowiedź że ludzie przychodzą do poradni po roku małżeństwa szczególnie ci którzy żyli wspólnie przed ślubem.
Trzecie pytanie: przychodzą tak szybko bo po ślubie dowiadują się prawdy o sobie.
Przecież w tym wywodzie brakuje logiki najpierw przed ślubem ileś tam lat żyją ze sobą a po ślubie przychodzą do poradni bo się nie znają :)). Miałoby to jakiś sens gdyby przed ślubem nie żyli wspólnie, po ślubie zamieszkują ze sobą i zaczynają się poznawać i przychodzą rozczarowania.
Poza tym dalsza część dialogu to nic nowego dla ludzi żyjących w związkach, normalne jest, że zawsze przychodzą momenty kryzysowe i tak jest w każdym małżeństwie. Inny problem to ten w jaki sposób ludzie sobie radzą z tymi kryzysami.
Jak zwykle nic nie zrozumiałeś...
Po pierwsze - nie spotkałem nikogo kto by traktował welon poważnie (albo się do tego przyznał...)
Po drugie - "mieszkanie razem PRZED ślubem" i "mieszkanie razem PO ślubie" - to 2 zupełnie inne światy. Pierwsze to "wersja demo", drugie jest prawdziwe do bólu. To nie kwestia "rozczarowania" a pokazania swojej prawdziwej twarzy. Poza tym po ślubie mija "zakochanie" - a wtedy jest ciężko...
a) postawa moich rodziców
1. "dryl pruski" ze strony mamy,
2. byłem/jestem traktowany jak gówniarz, więc czasem przystoi zachowywać się jak na gówniarza przystało,
b) gdyby Anka nie grała na moich uczuciach i emocjach.
Bóg uzmysłowił mi to w trakcie próby niszczenia, którą podjęło pogaństwo i ateiści.
Chciałbym, żeby moje przyszłe małżeństwo było szczęśliwe. Niezależnie od tego z którą kobietą. Nie będę ukrywał, że najbardziej komfortowo czułbym się z nią, lecz jeśli Bóg wybrał inaczej niech wydarzy się wg JEGO woli.
Cisza jak ta - "Ciebie szukałem"
a) postawa moich rodziców
1. "dryl pruski" ze strony mamy,
2. byłem/jestem traktowany jak gówniarz, więc czasem przystoi zachowywać się jak na
gówniarza przystało,
b) gdyby Anka nie grała na moich uczuciach i emocjach.
Bóg uzmysłowił mi to w trakcie próby niszczenia, którą podjęło pogaństwo i ateiści.
Chciałbym, żeby moje przyszłe małżeństwo było szczęśliwe. Niezależnie od tego z którą kobietą.
Nie będę ukrywał, że najbardziej komfortowo czułbym się z nią, lecz jeśli Bóg wybrał inaczej niech
wydarzy się wg JEGO woli.
Cisza jak ta - "Ciebie szukałem"