Są tacy, którzy na studentów narzekają: że korki przez nich, bo jeżdżą samochodami, że miejsc parkingowych mało, że głośno się zachowują i tłok robią. I choć wiele w tym racji, to bez nich Lublin nie byłby sobą.
Jesienią wiele osób korzysta z przyjemności, jaką są grzybobrania. Nie tylko sam zbiór, ale również kontakt z przyrodą staje się dziś atrakcją, zwłaszcza że współczesny człowiek cierpi na brak ruchu. Grzybobranie jest jednak czynnością delikatną i wymaga uwagi.
- Pamiętam pierwsze przyjazdy, gdy na środku podwórza stawialiśmy parnik. Całe dnie gotowała się tam woda do zmywania naczyń i mycia się - wspomina Anna Żmuda z przymierza Miłość i Ewangelizacja.
- To zupełnie tak, jak u „Małego Księcia” - opowiada ks. Bogusław Suszyło, duszpasterz niepełnosprawnych. - Najpierw jest wzajemne oswajanie, obserwowanie, a potem prawdziwa przyjaźń.
Dobrze ususzony i odpowiednio przechowywany długo zachowuje swój specyficzny aromat. W kuchni francuskiej tymianek uważany jest za jedną z najznakomitszych przypraw.
Nowoczesne gospodarstwo Rafała Stachury produkuje dziennie 22 tys. litrów mleka, które trafia do lubelskich mleczarni, a potem na nasze stoły w postaci serów, kefirów i jogurtów.