Przede wszystkim pokochać. Mieszkańców Szczecinka zaproszono nie tylko do korzystania z miejskich jezior, ale i do fascynacji ich niezwykłym ekosystemem.
Zbierają stare telefony, znaczki wycinane z kopert, a nawet zawleczki od puszek i korki od szampana. A wszystko po to, by pomagać potrzebującym.
Zapach kawy jak na Piazza Navona, lody rzeczywiście włoskie, a wszystko to okraszone szczerym Buongiorno. Jak to się stało, że kawałek prawdziwej Italii znalazł się w Szczecinku?
Onieśmielony prezentem Patryk z początku dość nerwowo na niego reagował, ale szybko się z nim oswoił. – Nie sądziłam, że aż tak się zaprzyjaźnią. Teraz, kiedy traci go z oczu, zaraz go woła i szuka – przyznaje Anna Baranowska.
Dwie lodówki i regały są jeszcze puste, ale ekipa jadłodzielni ma nadzieję, że wkrótce się zapełnią. Założenie jest proste: zostaw jedzenie, którego masz za dużo, weź, na co masz ochotę. W Szczecinku rusza foodsharing.
Spotykają się raz w tygodniu, rozmawiają, bawią się, odrabiają lekcje. Często budują głębokie relacje na lata, tworząc więzi niemal rodzinne.
– Człowiek nie jest przez całe życie taki sam. Ciągle się zmienia. Zmienia się zatem także małżeństwo, które wymaga nieustannej troski – mówi Jacek Gos z Warszawy, który razem z żoną Antoniną współprowadził zajęcia w Szczecinku.
Pod hasłem: „Jestem wolontariuszem – patrzę, czuję, mówię” odbyły się Dni Formacyjne Szkolnych Kół Caritas w Bornem Sulinowie.
Przez 18 lat jej istnienia przewinęły się przez nią pokolenia chłopaków. Dla wielu z nich była to jedyna szansa, by mogli się kształcić w szkole średniej.
Dbanie o miłość to coś więcej niż walentynkowe szaleństwo. Ono nie wystarczy, kiedy w małżeństwie pojawia się kryzys. Wtedy niektórzy idą do sądu po rozwód, a inni podejmują walkę.