Chętnie opowiada o nim Janusz Błachowicz, któremu leży na sercu zachowanie tradycji oraz znajomość historii.
Naukę polskiego rozpoczęli trochę „przez przypadek”. Po latach mówią zgodnie: – To najlepszy przypadek w naszym życiu.
Kula trafiła ją w kark, ale nie zabiła. Wanda Lurie upadła. Pod stosem ciał leżała trzy dni, aż poruszyło się dziecko, które nosiła pod sercem. To ono dało jej siłę, by przeżyć. 15 dni później warszawska Niobe urodziła Mścisława.
– Choć straciliśmy własny dom, okazało się, że to Jezus jest tym, który zapewnia wszystko, jest wystarczający i to On daje poczucie bezpieczeństwa – mówi Radek Urbankiewicz, którego dom zniszczył pożar.
Jadła mięso z goryla, z papai i jeżozwierza robiła polski bigos, na spacery chodziła do dżungli... I najważniejsze: niemal dzień i noc leczyła afrykańskich pacjentów.
Nieszczęśliwa miłość, a potem ciężka choroba. Ale Talbot nad nim czuwa.
O księdzu Bosko najwięcej mówią jego dzieła – salezjańskie szkoły i oratoria. Najstarsze w Polsce Oratorium św. Jana Bosko otwarto sto lat temu w Oświęcimiu.
Jest tam dużo szczęśliwych dzieci i jeszcze więcej szczęśliwszych rodziców, bo ma coś więcej niż pracowników, piękne gabinety i wygodne fotele. – Ten ośrodek ma serce – w kaplicy, a dokładnie w tabernakulum. Tam jest Centrum dowodzenia – powiedziała jedna z adopcyjnych mam.
– Rower, modlitwa i życie dla innych – to daje radość życia – przyznaje Michał Raczyński z Nysy.
Współpracownicy są zgodni: pani Bernadka ma złote ręce. To zresztą dobrze widać po efektach jej pracy: starannie wykonanych okładkach ksiąg, misternie zszytych grzbietach.