– Dostałyśmy karteczki, na których miałyśmy napisać swoją propozycję nazwy stowarzyszenia – opowiada Anna Pietryka. – Pojawiły się „Stokrotki”, „Róże” i inne kwiaty. Ale wybór padł na „Pomocną Dłoń” i to określenie najlepiej oddaje ideę działalności naszego klubu.
Wiedzą, że „to” jest grzechem. I znają „sposoby”, aby w ciążę nie zajść. Ale zachodzą. Są z liceów, techników, szkół zawodowych, ale coraz częściej – również z gimnazjów lub podstawówek. Dlaczego dzieci rodzą dzieci?
W domu Rożków wszystko mnoży się przez osiem. Także miłość. Choć nikt tu nie używa wielkich słów, bo ze zwykłych tworzy się to, co najważniejsze.
Od 2002 roku pomogli blisko 300 dzieciom, stając się ich „rodzeństwem” nie na mocy więzów krwi, lecz bezinteresownej dobroci.
- „Najcieplejsze skarpetki, jakie miałem, dostałem od pani Kazi!” - usłyszałyśmy kiedyś od jednego chłopca - opowiada Jadwiga Głąbek. – Kazia Guździk była już bardzo schorowana. Choroba zniekształciła jej ręce, a ona dalej szyła sukieneczki ze skrawków materiałów i robiła na drutach szaliki i skarpetki.
W maju tego roku pracownicy sortowni śmieci pod Starogardem Gdańskim znaleźli prawie 70 tys. zł, które były ukryte w wyrzuconej poduszce. Czy warto trzymać oszczędności w bieliźniarce, kanapie, kasetce?
Spędził w przestworzach ponad 500 godzin. I twierdzi, że tego uczucia nie da się opisać.
Pożytki z misji mogą być bardzo niespodziewane. Heniek Hajzyk ze Świerklan pojechał do Tanzanii odwiedzić brata – misjonarza, a znalazł tam swoją przyszłą żonę.
Bank żywności. Kto by pomyślał, że rosyjskie embargo na polskie warzywa i owoce przyczyni się do... pomocy potrzebującym.
– Faustyna! Za mało ciasta zrobiłaś! – woła ze śmiechem mama Irena Papla, kiedy 13-latka wpada do domu, a my zajadamy się najlepszą pizzą na świecie. – Faustyna to nasza specjalistka od ciasta drożdżowego – zachwala mama.