Ziemia nadal zmrożona, łatwiej przejechać błotniste drogi. Na rozstajach krzyże, a w drewnianych chatach ludzie czekają na pomoc. Czysta misja.
Minął rok naszego szczęśliwego małżeństwa, kiedy zaczęliśmy się niepokoić faktem, że nie mogę zajść w ciążę. Wizyty u lekarzy, poznawanie naturalnych metod planowania, podejmowanie prób poczęcia.
Są tacy, którzy na studentów narzekają: że korki przez nich, bo jeżdżą samochodami, że miejsc parkingowych mało, że głośno się zachowują i tłok robią. I choć wiele w tym racji, to bez nich Lublin nie byłby sobą.
My, lekarze różnych specjalności od wielu lat pracujący z chorymi, protestujemy wobec niesprawiedliwego traktowania naszej młodej koleżanki dr Maliny Świć, która słusznie wystąpiła w obronie ginekologów z warszawskiej przychodni Babka Medica, szykanowanych za odmowę wypisywania na życzenie pacjentek szkodliwej medycznie antykoncepcji. Spotkała ją za to krytyka ze strony przełożonych i fala internetowego hejtu - piszą członkowie Oddziału Mazowieckiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
W Polsce brak regulacji prawnych co do zapłodnienia in vitro i manipulacji genetycznych na zarodkach, ich stosowanie można oceniać tylko z etycznego punktu widzenia – stwierdził 24 marca prof. Włodzimierz Wróbel. Karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego był jednym z gości warszawskiego sympozjum „Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej – czy lekarz może tworzyć i niszczyć ludzkie embriony”.
Wybitny specjalista prof. Marian Gabryś nie zostanie dolnośląskim wojewódzkim konsultantem ds. ginekologii. Jego kandydaturę zablokował konsultant krajowy. Jak uzasadnia swoją decyzję?
– Niech nikt nie myśli, że Jezus wskrzeszał i uzdrawiał tylko przed dwoma tysiącami lat – mówi Ewa Kremiec. – Cuda zdarzają się co dzień. Nam po 14 latach czekania poczęło się maleństwo.
Ręce ma jak łapy. Ze dwa razy większe niż jego koleżanki położne. Bierze tymi łapami noworodka, karmi, kąpie, ubiera. A pogląd, że położnictwo to strefa tylko dla kobiet pęka wtedy jak bańka mydlana.
W Polsce matki, które decydują się na kilkoro dzieci i zostają przy nich w domu, nazywa się lekceważąco kurami domowymi. Najwyższy czas, by powiedzieć „stop” ich dyskryminacji.
Był taki moment, że mój organizm stanął ze mną do walki – opowiada Aleksandra. – Myślałam: albo ja, albo moje ciało. Ale ciało nie chce jej słuchać.