O miłości wiele się mówi. Ale miłość, jeśli jest prawdziwa, musi przełożyć się na konkret.
W połowie października do naszej redakcji przyszedł e-mail od wieloletniego czytelnika. To list-refleksja spisywany nocą w kaplicy gliwickiego Hospicjum Miłosierdzia Bożego.
Kilka prostych zasad, kilka ćwiczeń i podpowiedzi, kilka dobrych rad – oto przepis na nową jakość w relacjach z własnymi dziećmi.
W pracowni wszystko jest pomalowane, kolorowe i radosne. Krzesła, stoły, ściany, stary parasol na półce (też pomalowanej) i abażur lampy.
To samo przeszedłem i dałem radę. Weź się w garść, dasz radę – czy aby na pewno?
Mimo że programy informacyjne i publicystyczne w naszej rodzinie zasadniczo są tylko dla dorosłych, mimo że przy dzieciach nie rozmawia się na tematy najtrudniejsze, dzieci wszystko widzą i wszystko słyszą.
Trochę to przykre, że wielu uczniów i nauczycieli czeka na wrzesień z dużym stresem i pewną niechęcią.
Stać nas tylko na tanie zachwyty nad „heroizmem” albo na wulgarną agresję?
Choć wiemy, że pogoń za karierą, władzą, prestiżem jest nam wpajana przede wszystkim przez specjalistów od reklamy, to jednak wciąż dajemy się nabrać...
Są wyjątkowe. Każdy człowiek z zespołem Downa jest inny. I każdy potrzebuje z naszej strony życzliwej otwartości. Bez niej trudno im odnaleźć się w świecie.