Pani Maria trafiła do hospicjum w stanie agonalnym. Przykuta do łóżka, bez kontaktu, całą dobę wpatrywała się w sufit. Po kilku tygodniach powiedziała do odwiedzającego ją wolontariusza pierwsze „dzień dobry”. A potem oznajmiła, że już dłużej nie chce leżeć. Bo najwyższy czas na spacer...
– Dobrze, że są ludzie, którym się chce. Którzy, zamiast machać palcem u nogi, poświęcają swój czas, żeby nam pomóc – mówi pan Andrzej.
Ola Śliwka ze Skoczykłodów i Dominik Dróżka z Głowna nie znają się. Mają jednak wiele wspólnego – oboje są licealistami i, mimo młodego wieku, wiedzą, co to ból, choroba i walka o życie. Ale mają też kapitalnych kolegów.
– Choć jestem bezdomny, ciągle mam nadzieję, że wyciągnięty ze śmietnika obrazek Chrystusa pomoże mi stanąć na nogi – mówi Mieczysław Wasilewski z Kutna.
Przez ponad rok Filipa starali się obudzić lekarze, rehabilitanci i cała rzesza ludzi: kolegów z klasy, sąsiadów, obcych i znajomych. Nadzieja, która ich pchała do działania, nie zawiodła.
W głowie mają mapę Gdańska, ale inną od tych, które znaleźć można w popularnych przewodnikach. Brak na niej wystrzałowych atrakcji. Jest za to ludzka, czasami dramatyczna historia.
Pola Nadziei są wielkim świętem społecznej solidarności z podopiecznymi hospicjów. Ich finał przypada w kwietniu, kiedy rozkwitają żonkile – symbol akcji.
Nie zatrudniają na czarno, nie wystawiają lewych faktur, nie podstawiają nogi konkurencji, a ze skarbówką rozliczają się co do grosza. Wzajemnie sobie pomagają i… nie bankrutują.
Wreszcie jest! Żeńska gałąź Skautów Europy, czyli harcerstwa katolickiego, dotarła na Górny Śląsk.
Trójmiasto wytoczyło wojnę plażowiczom spożywającym alkohol. W Gdańsku i Gdyni całkowity zakaz picia, poza ogródkami gastronomicznymi, obowiązuje od lat. W tym roku podobne regulacje wprowadził również Sopot. Jednak mimo groźby otrzymania mandatu przepisy te są regularnie łamane.