Walczyli o nią, bo uważali, że również tak powinna się wyrażać miłość. Po dziesięciu latach wiedzą, że mieli rację.
„Słodki poniedziałek” dla powodzian, pluszowe maskotki dla dzieci z Zambii czy słodkości dla najmniejszych pacjentów szpitala… Akcje prowadzone przez międzyrzecką młodzieży można by wymieniać bez końca.
Przez niektórych nazywana jest śląską Joanną Berettą Mollą. Jej historia wzruszyła pewnego roweromaniaka.
– Nie wchodzimy w rolę rodziców, tylko ich zastępujemy. Dla dzieci jesteśmy „ciocią” i „wujkiem”. Zawsze podkreślamy, że to rodzice dali im życie, i że to jest najcenniejszy dar – mówi Małgorzata Modzelewska.
O różnicach między nianią a babcią, dziecięcej samotności i wymagających nauczycielach z dr Danutą Krzywoń rozmawia ks. Roman Chromy.
– Kiedy ludzie się dobrze bawią, to zapominają o dopalaczach. Do zabawy w miłej atmosferze alkohol nie jest potrzebny – mówi Szczepan Babiuch, wodzirej z Gdyni.
Szkoła może wspierać rodziców, ale nie zrobi tego bez nich samych.
– W ciągu godziny zarejestrowało się ponad 200 potencjalnych dawców – to ogromny dar serca – mówi Henryka Plak z punktu rejestracji dawców szpiku w Prywatnym Centrum Edukacyjnym – Szkoły „Sukces”.
Każdego dnia przez kilka godzin po szkole ponad 40 dzieci ma gdzie odrobić lekcje i z kim się bawić, a przede wszystkim są pod dobrą opieką. Placówka działa od blisko 20 lat przy parafii św. Antoniego we Wrocławiu. Dla wielu dzieci to szansa, by podciągnąć się w nauce i przeżyć coś niezwykłego.
Z Sebastianem Petitem, wodzirejem, który już wkrótce poprowadzi „Bal na 100 par” wrocławskich duszpasterstw akademickich, o trzęsących się sufitach, pląsających ciociach i źródle prawdziwej zabawy rozmawia Agata Combik.