- Mamo, nie puszczaj mojej ręki! powiedziała Chiara Luce. - Nie martw się, puszczę ją wtedy, gdy poczuję, że wzięła ją Maryja.
Słodycz czerpią z... wiary i modlitwy. – Przed oczami każdej katolickiej żony i matki powinno być niebo, które wyznacza najważniejszy cel: zbawienie – przekonuje Iga Stolar-Łypczak, szefowa Klubu Mam „Karmelowe dzieci” i mama trójki pociech.
Chipsy kiedy się chce, wzdychające dziewczęta, rozbita o kaloryfer głowa i wianki na wodzie – słowem: wakacje z Bogiem.
Jest sześć obszarów, które jeśli nie zostaną omówione, to prędzej czy później skończą się kryzysem w związku.
Modliła się tak przez całą ciążę, choć zastanawiała się, po co o to prosić. Przecież każdy kocha swoje dziecko. O tym, jaki był tego sens, dowiedziała się po urodzeniu Mai.
- Poród to majestat, za każdym razem Boże Narodzenie. Gdy po 9 miesiącach następuje wielki finał, musi przebiegać w życzliwości i największym spokoju – mówi położna Beata Watychowicz.
Jest ich kilka tysięcy. Z całej Polski. Licealiści, babcie, studenci, małżeństwa, księża i zakonnice. Dowódca – ruda i piegowata Karolina. Znak rozpoznawczy – czyste srebro.
Zdania: „nie mam warunków do wychowania”, „jestem za młoda, by być matką” czy „mamy już liczną rodzinę” brzmią jak opisy sytuacji bez wyjścia. Tymczasem wyjść jest… co najmniej kilka.
Czasy zawsze są inne, a jednak pożółkłe kartki nadal prowadzą do nieba.
Każdy niedowiarek może stanąć przed domem Rudnickich w Dzierżoniowie i mieć materialny dowód, że Bóg istnieje.