Zagrożenie nie łączy, a dzieli rodziny. Pierwszymi, w których uderzy, są dzieci. Pierwszym, w co uderzy, jest ich poczucie godności i zdolność do pełnego rozwoju człowieczeństwa.
Co sprawia, że już po raz dwunasty do tego miejsca pielgrzymowali młodzi ludzie z dekanatów nadwiślańskich?
Uważamy się za społeczeństwo wrażliwe na potrzeby innych. Jednak ubiegłoroczna powódź oraz liczne sytuacje kryzysowe pokazały, jak bardzo brakuje dobrze zorganizowanej grupy ludzi przygotowanych do bezinteresownej pomocy.
Na 345 szkół znajdujących się na terenie naszej diecezji w zaledwie 10 działają SKC. A szkoda, bo przykłady z Gliwic i Tarnowskich Gór pokazują, że uczniowie są chętni, a zrobić można wiele.
Mimo apeli wciąż słychać o fałszywych krewnych, pracownikach banku, hydraulikach, a nawet kominiarzach, którzy oszukują starszych ludzi, wykorzystując ich dobroć.
Czasem przychodzą z ulicy, czasem z rodzin, w których nie da się żyć. Tu oprócz ciepłego pokoju i spokoju znajdują życzliwość i opiekę.
Ich przodkowie ukrywali swoją wiarę i patriotyzm. Oni mogą dziś cieszyć się tym, że są Polakami i katolikami.
O wizji z zaświatów, miłości do żony i swoim szaleństwie mówi Daniel Sip, przedsiębiorąca z Wałbrzycha.
Dzieci urodziły im się spontanicznie albo – jak kto woli: ponieważ pozwolili się im wszystkim urodzić.
Na wolności nie skończyłbym szkoły i nie zrobiłbym żadnego kursu - przyznaje jeden. - Ja bym się zaćpał albo zapił - dodaje drugi.