Hamida i Assef. Do Polski przyjechali z ogarniętej wojną domową Syrii cztery miesiące temu. W Lublinie mieszkają od kilku tygodni. Są nowymi studentami KUL.
– Po co się w ogóle urodziłaś? – słyszały. Odtrącone przez bliskich, trafiają w świat przeorany alkoholem, przemocą, biedą. Kobiety w kryzysie – to dla nich powstało Stowarzyszenie „Misja Dworcowa”.
To proste „narzędzie” może uratować życie.
- Często przemoc obywa się bez wódki i siniaków, a boli tak samo, a może czasem bardziej - przekonuje Małgorzata Mirus, psycholog, kierownik zabrzańskiego Zespołu Interwencji Kryzysowej.
Pieluchy, mleko i środki pielęgnacyjne. Potrzeb jest dużo. Ale samotnym matkom najbardziej potrzeba jednego – prawdziwego domu.
Gorączka przed początkiem roku szkolnego zaczyna się już w połowie sierpnia. Rodzice oblegają sklepy z używanymi podręcznikami i polują na tańsze zeszyty oraz trampki w supermarketach.
Największe marzenia? Żeby dzieci wyrosły na mądrych ludzi. I własny kąt bez grzyba.
Kaja miała wszystko: dom, męża, dobrą pracę, wczasy za granicą. Miała też czasami siniaki chowane pod długimi rękawami, spodniami i ciemnymi okularami. I całą litanię przygotowanych wyjaśnień. Bo kto uwierzy, że jest bita?
Zdarza się, że trafiają tu z jednym tobołkiem, wielkim brzuchem i brakiem nadziei na cokolwiek. W bezpiecznym schronisku uczą się, jak samodzielnie i normalnie żyć.
– Obecność przy nieuleczalnie chorym dziecku jest egzaminem nie tyle z fachowej wiedzy, ile z człowieczeństwa – mówi dr Teresa Niczyperowicz.