Pieszczoszki, porcelanowe księżniczki, leniwe strojnisie – ta szkoła nie jest dla nich. Wszystkie inne dziewczyny będą się w niej czuć dobrze.
Po ludzku to nie ma sensu, cały świat krzyczy: odpuśćcie! Oni jednak wiedzą lepiej. Przekonał ich Bóg.
Poszedł do sklepu, tak zwyczajnie. Gdy wrócił, zaczął przygotowania do podróży życia. Ma 23 lata.
Czasami trzeba przeżyć śmierć, żeby docenić życie.
Pracuje z ludźmi, którzy ją podziwiają i którym przywraca nadzieję. Sama niewiele się od nich różni.
Idą tam, żeby uczyć się pokory i smakować prawdziwą przyjaźń.
Ci z internatu mają coś więcej niż tylko licealną wiedzę – mają doświadczenie samodzielności i odpowiedzialności, a to dobry fundament dla dorosłego życia.
Kilka prostych zasad, kilka ćwiczeń i podpowiedzi, kilka dobrych rad – oto przepis na nową jakość w relacjach z własnymi dziećmi.
O błogosławionej Zofii, igłach i życiodajnym płynie mówi ks. Paweł Pleśnierowicz.
Szkoła może wspierać rodziców, ale nie zrobi tego bez nich samych.