Szyją torby, robią biżuterię i serca z polaru. Kobiety, zamieszkujące były ośrodek MONARU próbują zaradzić swojej biedzie. Od dwóch lat nie wystarcza im nawet na żywność.
Wiele osób na takim dniu skupienia po raz pierwszy słyszy, że Bóg nadal ich kocha i że zawsze będzie dla nich miejsce w Kościele, mimo że nie mogą przystępować do sakramentów świętych. Są jednak z nim trwale złączone przez chrzest.
– Pokazujemy dzieciom, że można żyć z Panem Jezusem i zawsze stawiać Go na pierwszym miejscu – mówią Alina i Marek Sobczakowie.
– Rodzice i dziadkowie tak mnie wychowali, że zawsze byłam blisko Kościoła. Dla mnie jest to oczywiste, że jeśli jestem częścią wspólnoty, to nie mogę tylko brać, ale muszę również dawać – mówi Anna Jakubowska.
- Mam brata alkoholika. Kiedy widzę, jak cierpi, ja też cierpię. W jego intencji pielgrzymuję już po raz szósty - mówi Maria, mieszkanka Oliwy.
– Wiemy, jak ważne jest życie. Jeśli można je uratować bądź przedłużyć, warto to robić. Pomoc zmienia serce ofiarodawcy, a choremu daje nadzieję. To lek, którego nie można kupić w żadnej aptece – mówi Justyna Panfilewicz.
- Dajemy człowiekowi wędkę, ale rybę musi złowić sam. Jesteśmy rodzinnymi „lekarzami” pierwszego kontaktu. Leczymy przede wszystkim rozmową - mówi Barbara Kwiatosz-Kalinowska, doradczyni życia rodzinnego.
Na pierwszy rzut oka dom taki jak inne. Biały w szeregu podobnych na lubelskim osiedlu. Tak miało być. Wszystko po to, by dać dzieciom szansę doświadczyć normalności, której w ich życiu zabrakło.
O niepokoju i o tym, za co należy dziękować podczas pielgrzymki do Matki Bożej Piekarskiej, z abp. Damianem Zimoniem rozmawia Marta Paluch.
Od września w całej diecezji obowiązuje nowy program przygotowania bezpośredniego do sakramentu małżeństwa.