„Gazeta Wyborcza” pisze o obawach zwolenników aborcji i in vitro, związanych z zapowiedzianą przez premiera Donalda Tuska ratyfikacją konwencji bioetycznej Rady Europy. Ich zdaniem, złożenie przez Polskę odpowiedniego zastrzeżenia do tej konwencji mogłoby zagwarantować dzieciom nienarodzonym taką samą ochronę prawną, jaką cieszą się osoby narodzone.
Rzecz w tym, że konwencja używa w różnych artykułach rozmaitych określeń: „istota ludzka”, „osoba”, „człowiek”, „jednostka”. Część tzw. zespołu Gowina, który miał przygotować projekt polskiej ustawy bioetycznej, proponowała, by polski rząd ratyfikował konwencję, składając do niej następujące zastrzeżenie: „użycie w Konwencji pojęć: human being, person, member of the human species, everyone, individual nie może być interpretowane jako uzasadnienie zróżnicowania zakresu ochrony wolności i praw człowieka określonego w Konstytucji RP”.
Cytowani przez GW profesorowie Jacek Hołówka i Eleonora Zielińska podczas spotkania zorganizowanego przez marszałek Wandę Nowicką w Sejmie wyrazili obawę, że - opierając się na tym zastrzeżeniu - można byłoby zakazać w Polsce aborcji, testowania zarodków pod kątem ciężkich wad genetycznych, mrożenia ich i w ogóle wykonywania zabiegów zapłodnienia in vitro. Ratyfikowana konwencja miałaby bowiem pierwszeństwo przed ustawami krajowymi.
Wspomniane zastrzeżenie mogłoby być zgłoszone przez rząd lub przez posłów w trakcie prac nad ustawą ratyfikacyjną.
Od redakcji: W powyższej informacji zrelacjonowaliśmy sprawę zastrzeżenia do konwencji w taki sposób, w jaki opisała ją „Gazeta Wyborcza”. My jednak stanowczo dystansujemy się od stanowiska, wedle którego pełnej ochrony życia człowieka nienarodzonego należy się obawiać. Za absurdalne uważamy obawy przed prawem, które miałoby na celu ochronę życia niewinnego dziecka.