Z kromek chleba, które rozdała ta organizacja, można by już pewnie ułożyć linię opasującą ziemski glob. Od 20 lat Katolickie Stowarzyszenie Pomocy im. św. Brata Alberta w Płocku nie tylko karmi głodnych i bezdomnych, ale też pomaga bezrobotnym i zapewnia opiekę dzieciom i młodzieży.
O ile jeszcze kilka lat temu do punktu żywienia „Kromka Chleba” przychodziło 130 osób, to w tym roku zgłosiło się już 200. Codziennie dostają w jadłodajni stowarzyszenia kilka posmarowanych pajd chleba i ciepłą herbatę. Dla wielu, szczególnie bezdomnych, to może być jedyny posiłek w ciągu dnia. Stowarzyszenie musi też zadbać o jedzenie dla wychowanków świetlicy, klubu i domu dziennego pobytu. W tym ostatnim trzeba było zrezygnować z obiadów z powodu zmniejszonych o połowę dotacji ratuszowych. Stowarzyszenie, jak przypomina Anna Kozera, jako organizacja pozarządowa pożytku publicznego, nie może zarabiać. Trudno więc o własne, dodatkowe fundusze na bieżącą działalność. Pewnym źródłem przez jakiś czas był 1 procent, z którego otrzymywali nawet do 35 tys. zł. Jednak ostatnio ten strumień ludzkiej ofiarności zaczął wysychać. W tamtym roku stowarzyszenie uzyskało z niego ok. 5 tys. zł. – My nie możemy powiedzieć ludziom: „Proszę nie przychodzić do nas, bo nie mamy pieniędzy” – mówi prezes. Na przykład dla pewnej grupy osób starszych, które korzystają z domu dziennego pobytu, to naprawdę taki drugi dom. Dostają tu posiłek; mogą się spotkać, poczytać, pograć w szachy, w karty, coś obejrzeć.
– Gdyby go zamknięto, trzeba by było inaczej wykorzystać ten czas, ale byłby jakiś brak, smutek – przyznaje pan Wojciech, który od wielu lat korzysta z tej placówki i nawet pomagał przy remontowaniu nowej siedziby. – Gdyby pani to widziała przed remontem! To była ruina, jak po powstaniu warszawskim! – opowiada. – Dzięki temu, że jest takie miejsce, można codziennie wyjść ze swoich czterech ścian i zmienić otoczenie. Ja mieszkam przy ruchliwej ulicy, więc tu przychodzę i odpoczywam. Dużo czytam – dodaje. Anna Kozera pokazuje piękny duży różaniec, który wisi na ścianie domu; to dar od pensjonariuszy. Problemem, z jakim boryka się stowarzyszenie, jest także stan budynku, który otrzymało od miasta w użytkowanie na okres 50 lat. Kamienica, którą zarządza MZGM TBS, jest częściowo zamieszkała przez indywidualnych lokatorów. Siedziby jednostek zostały wyremontowane, część od podstaw przystosowano do prowadzonej działalności, np. warsztatów Centrum Integracji Społecznej. Co jednak zrobić ze zdewastowanymi klatkami schodowymi, przez które wchodzi się do świetlicy czy klubu? – Jako organizacja nie mamy pieniędzy na remonty – mówi prezes.
Przyszłość nie bez obaw
W ubiegłym roku minęło 20 lat od powstania Stowarzyszenia św. Brata Alberta. W jego siedzibie czuje się jednak, że z niepewnością patrzy się tu w przyszłość. Pewne jest to, że nie brakuje chętnych do korzystania z pomocy. Poza wspomnianą rekordową liczbą osób, które przychodzą na „Kromkę”, dużym zainteresowaniem, przekraczającym możliwości organizacji, cieszy się oferta CIS. Centrum otrzymało niedawno pozwolenie od wojewody mazowieckiego na szkolenia na okres kolejnych pięciu lat. Ponieważ zgłosiło się 66 chętnych, liczba uczestników CIS została zwiększona do 44. Ale czy znajdą się pieniądze na instruktorów, doradcę zawodowego, pracownika socjalnego? Czy znajdą się też pieniądze na posiłki? Pani Anna przyznaje: – Dotacje, jakie otrzymujemy od miasta, nie wystarczają na bieżącą działalność. My się zadłużamy. Teraz najbardziej przydałby się sekretarz zarządu. Przydałyby się też pieniądze na księgowe, informatyka i prawnika, bez których prowadzenie takiej działalności jest jak balansowanie na linie. Jak akcentuje Anna Kozera, chociaż stowarzyszenie jest jedną z ponad 500 podobnych instytucji w Płocku, to przecież działa tu najdłużej i swoją pomocą obejmuje wielu mieszkańców miasta. I o tym naprawdę warto pamiętać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |