Na Harvard co roku aplikacje składa ponad 30 tys. osób. W 2010 r. na najlepszą uczelnię świata dokumenty złożył Adam Ziemba z Katowic. Złożył i się dostał. W maju otrzyma dyplom bakałarza amerykańskiego uniwersytetu.
Studenckie życie
Czy na kampusie można zawrzeć przyjaźnie? Adam twierdzi, że wszystko zależy od podejścia ludzi. – Pierwsze 3–4 miesiące na Harvardzie są niesamowite, poznaje się ludzi z różnych krajów, wspólnie jada się na stołówce, za każdym razem siada się z innymi studentami, a potem zaczyna się nauka i zajęcia pozaakademickie – mówi. – Jedną z moich znajomych jest muzułmanka z Senegalu. Mimo że często zauważa się tendencję do podkreślania różnic pomiędzy religiami, dopiero w Stanach zrozumiałem, że jest między nami wiele wspólnego. W USA nie rozmawia się o polityce i o religii. Ale jeżeli uczestniczę w spotkaniu, gdzie poruszane są tematy związane z wiarą, chętnie włączam się w dyskusję.
Ślązak bardzo lubi łączyć wiedzę z praktyką. – Już po pierwszym roku zacząłem aktywnie uczestniczyć w symulacjach obrad Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz rządu amerykańskiego – mówi. To dyskusje delegatów – młodzieży ze szkół licealnych lub innych uniwersytetów, prowadzone przez studentów z Har- vardu. Delegaci wcielają się w role przedstawicieli krajów czy senatorów, w zależności od tematu debaty, i następuje dyskusja. – Uczy ona umiejętności argumentacji, umożliwia zawieranie przyjaźni na płaszczyźnie międzynarodowej i poszerza perspektywy – precyzuje Adam, który w zeszłym roku był prezesem konferencji organizowanej w Hongkongu.
Adam przyznaje, że zawsze interesował się polityką, stosunkami międzynarodowymi oraz pracą w grupie. Z tego też względu zdecydował się na studiowanie na Wydziale Nauk Społecznych i Stosunków Międzynarodowych oraz na Wydziale Nauk i Cywilizacji Bliskowschodnich. Jako dodatkową specjalizację wybrał ekonomię i język arabski. Co ciekawe, kulturą Bliskiego Wschodu zainteresował się po pielgrzymce do Ziemi Świętej. „Egzamin można powtórzyć, imprezy nigdy” – to hasło znane wszystkim polskim studentom. Nie do końca sprawdza się ono na Harvardzie. W czasie sesji nie ma żadnych poprawek. Na ocenę końcową składa się jednak praca w ciągu całego semestru: aktywność na zajęciach, prace domowe, eseje, kolokwia. Jeżeli nie zda się egzaminu końcowego, oblewa się cały kurs (przedmiot). Choć brzmi to dosyć groźnie, na Har- vardzie odpadanie nie wchodzi raczej w grę. Chyba że, podobnie jak twórca Facebooka – Mark Zuckerberg czy Bill Gates, student sam zrezygnuje. Po pierwszym oblanym egzaminie otrzymuje się „ostrzeżenie od Harvardu”, jeśli nie zda się kolejnego, uniwersytet wysyła na roczną albo dwuletnią przerwę.
Do Katowic wróć
Adam przyznaje, że cztery lata poza krajem przede wszystkim pokazały mu, jak ważna jest dla niego rodzina. Do domu w tym czasie przyjeżdżał mniej więcej dwa razy w roku: na Boże Narodzenie i wakacje. – W Stanach jestem sam, co prawda mam przyjaciół, ale nie jest to moja najbliższa rodzina – wyznaje. W maju Adam Ziemba skończy studia bakałarskie, planuje rok, dwa popracować i wrócić na studia drugiego stopnia. Nie wie jeszcze, czy znów będzie to Harvard. Po ukończeniu studiów chce wrócić do Polski. – Wydaje mi się, że poprzez moją działalność na Har- vardzie i nie tylko, gdzie zawsze staram się kultywować tradycję i historię Polski, pokazuję, że bardzo mi na niej zależy. Czuję się odpowiedzialny za to, co dzieje się w moim kraju – wyznaje młody Ślązak.
– Nie musimy patrzeć na siebie jak na kalkę Europy. Polacy mają swoją historię, kulturę, tradycję. Jednocześnie jesteśmy częścią Europy, świata, Polska powinna więc odgrywać ważną rolę na arenie europejskiej czy międzynarodowej – dodaje „harvardzki politolog”. Adam poleca Harvard każdemu Polakowi. – Dostanie się jest możliwe, jesteśmy do tego przygotowani, potrzeba tylko troszkę motywacji, pracy, ale jest to jak najbardziej osiągalne – przekonuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |