Zgodnie ze statystykami policyjnymi 61 proc. sprawców przemocy domowej było pod wpływem alkoholu. Źródłem przemocy są patologie, uzależnienia, brutalizacja życia, utrata wartości, a o tym w konwencji nie ma słowa - argumentowała dziś posłanka PiS Małgorzata Sadurska, przedstawiając racje stojące za odrzuceniem ustawy o ratyfikacji konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Sejmowe komisje zadecydowały jednak, że w piątek posłowie podejmą głosowanie nad kontrowersyjnym dokumentem Rady Europy.
O poprawkach do ustawy ratyfikacyjnej debatowały dziś połączone komisje sprawiedliwości i praw człowieka oraz spraw zagranicznych.
Chodziło o uwagi, które we wrześniu ubiegłego roku, podczas drugiego czytania, zgłosiły kluby PiS i Sprawiedliwa Polska. W obu poprawkach chodziło o to, by w ustawie zapisać, że Sejm nie wyraża zgody na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W czwartek połączone komisje opowiedziały się przeciw poprawkom.
Podczas burzliwej debaty posłanka Małgorzata Sadurska złożyła w imieniu PiS wniosek o zamówienie dodatkowej ekspertyzy lingwistycznej, w której uwzględniono by różnice w oryginalnych tekstach w języku angielskim i francuskim oraz ich polskim tłumaczeniu. Jej zdaniem bowiem, tekst polskiego tłumaczenia mocno odbiegał od tekstów języków obowiązujących przy przygotowywaniu konwencji Rady Europy.
Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far stwierdził, że wskazywanych przez Sadurską uwag prof. Cezarego Mika "nie można uznać za absolutnie wiążące, gdyż mają charakter stricte techniczny".
Drugi wniosek Sadurskiej dotyczył skierowania ustawy o ratyfikacji konwencji do Komisji Ustawodawczej, badającej zgodność projektowanych aktów prawnych z Konstytucją RP.
Obydwa wnioski zostały odrzucone w głosowaniu. Prowadzący posiedzenie komisji poseł Robert Tyszkiewicz (PO) stwierdził, że na etapie dyskusji nad poprawkami regulamin Sejmu nie pozwala na ponawianie wniosków o odesłanie projektu do innych komisji lub o zamówienie ekspertyzy. Powtórzył to także Przemysław Sadłoń z Biura Legislacyjnego Sejmu RP.
W trakcie obrad padł także wniosek o zmianę przewodniczącego. Posłowie PiS argumentowali, by rozpocząć debatę nad zgłoszonymi poprawkami. - Aby głosować, trzeba wiedzieć, nad czym się głosuje. Posłowie nie mogą być maszynkami do głosowania - protestował Mirosław Piotrowicz (PiS).
Z kolei przewodniczący Tyszkiewicz uznał, że poprawki zostały posłom doręczone przed posiedzeniem i powinny być im znane, dlatego wystarczy przejść do głosowania. Wniosek o zmianę przewodniczącego także został odrzucony.
Ostatecznie Tyszkiewicz udzielił głosu posłance Sadurskiej, która przedstawiła pokrótce racje przeciwników ratyfikacji konwencji. Jak mówiła, powołując się m.in. na ekspertyzy prawne prof. Cezarego Mika i Instytutu na rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris" dokument ten "w bardzo mocny sposób narusza zapisy polskiej Konstytucji". Godzi przede wszystkim w jej art. 32, mówiący że wszyscy są równi wobec prawa. Konwencja widzi jako podmiot zagrożony przemocą tylko kobiety, a zapomina o dzieciach, osobach starszych, niepełnosprawnych, ale też o mężczyznach.
Konwencja narusza też art. 18 mówiący o szczególnej ochronie prawnej małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, macierzyństwa i rodziny. - Nie możemy się zgodzić, że wszelkie zło, patologia, przemoc jaka istnieje, występuje w polskich rodzinach. Nie możemy się zgodzić, by to dobro, jaką jest polska rodzina, chronione konstytucją, było deptane tą konwencją - dodała.
Konwencja narusza także art. 48 konstytucji dający rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami światopoglądowymi. Konwencja natomiast w art. 14 mówi o promowaniu na każdym etapie kształcenia m.in. "niestereotypowych ról społeczno-kulturowych". - Nie zgadzamy się, aby tylnymi drzwiami do polskiego systemu edukacji wprowadzać konia trojańskiego, który pod ładnym tytułem "zapobiegania i zwalczania przemocy" tak naprawdę ma na celu deprawację polskich dzieci i młodzieży - powiedziała Sadurska. - Bo jakie to niestereotypowe role mają być w szkołach i przedszkolach promowane? - pytała.
O walce ze stereotypami mówi art. 12 konwencji. - Zgodnie z nim, stereotypem jest kultura, tradycja, religia. - A przypomnę państwu, że nasza Konstytucja w swojej preambule odwołuje się - jako do naczelnych wartości - właśnie do polskiej kultury, tradycji i religii. Mało tego, zobowiązujemy się też, że to, co dostaliśmy w darze od naszych przodków, będziemy przekazywać następnym pokoleniom - argumentowała posłanka.
Konwencja nie określa konkretnie, czym jest stereotyp, dlatego, zdaniem Sadurskiej, można mieć obawy, że ostatecznej interpretacji na tym polu dokonywać będzie GREVIO, złożone z 10-15 osób gremium urzędników czuwających nad poprawnym wdrażaniem i realizowaniem zapisów konwencji. - I to GREVIO będzie decydować, że np. polska kultura, tradycja lub religia będzie uznana za stereotyp - powiedziała Małgorzata Sadurska.
"Nie możemy się zgodzić, żeby ten komitet monitorujący miał prawo nakazywać Polsce m.in. zmianę prawa, tak by ich postulaty były wypełniane" - dodała. "Czy chcemy żyć w kraju, w którym takie prawo jest przyjmowane?" - zapytała na koniec Małgorzata Sadurska.
Innym zagrożeniem płynącym z przyjęcia konwencji są jej zapisy dotyczące definicji przemocy. - Konwencja widzi tylko jedno źródło przemocy, mianowicie nierówne relacje między kobietami a mężczyznami, natomiast zapomina, że istnieją inne. Jedną z nich jest alkoholizm - zgodnie ze statystykami policyjnymi, 61 proc. sprawców przemocy domowej było pod wpływem alkoholu - poinformowała Sadurska. - Źródłem przemocy są patologie, uzależnienia, brutalizacja życia, utrata wartości, a o tym w konwencji nie ma słowa - dodała.
Uchwalenie przez Sejm ustawy nie będzie oznaczało ratyfikowania konwencji, ale upoważni do tego prezydenta.