Wiktoria dużo czyta z Moniką, lubi też wykreślanki. – Nasze zajęcia zaczynamy od „wisielca” i prawie zawsze ja wygrywam – chwali się. Teraz i szkolne problemy pokonuje z większą łatwością.
Przełomowy komiks
– Właśnie wracam z zajęć mojej Kasi. Wyszła dziś na środek klasy i przeczytała fragment tekstu, z ładną intonacją, nawet przechadzając się jak aktorka. Siedziałam schowana z tyłu i pękałam z dumy – opowiada rozpromieniona Magda Suchorska. – Widzę w niej zmiany, każde zajęcia z nią mnie uskrzydlają. Jeśli przepadną, czegoś mi brakuje. A jej sukcesy są moimi sukcesami, cieszę się nimi bardziej niż swoimi. „Jej” Kasia chodzi teraz do szóstej klasy, jest dziewczynką bardzo nieśmiałą, ale bardzo inteligentną. Trudności w nauce wzięły się właśnie z braku siły przebicia. – Na początku nie potrafiła nawet przyjmować komplementów, ale z czasem się tak nie spinała, zaczęła się cieszyć z sukcesów. Duże wrażenie zrobiło na mnie, że odważyła się pójść sama do wychowawcy, prosząc o zmianę klasy – wymienia. I rozmowa od razu schodzi na dzieci.
– Kiedy poznałam Krzysia, miał problem głównie z językiem polskim, czytanie szło mu bardzo opornie. Przełamanie tego postawiliśmy sobie za cel, ale miałam wrażenie, że nie ma żadnych efektów. Przełom nastąpił, gdy raz kupiłam mu komiks. Ucieszył się, a po dwóch tygodniach przerwy od zajęć okazało się, że przeczytał już cały i że było super. Zrozumiałam, że to było dla niego ważne. Potem szło dużo łatwiej. Jego mama w czerwcu, dziękując, napisała mi w SMS-ie, że Krzyś polubił czytanie, że będzie za mną tęsknił, bo już żałował dwóch miesięcy bez tych spotkań. Ważniejsze od przerobionego materiału są relacje, poświęcenie czasu na zabawę, różne gry i rozmowy – tłumaczy Agnieszka Patyk. Podkreśla, że tutor, pomagając dziecku, sam się rozwija. Często coś mu mówiąc, patrzy nagle na siebie i myśli: „A jak ja robię w swoim życiu?”. I coś w nim zmienia.
Tutorki uczą się też od swoich podopiecznych: – Jestem dumna z Karoliny, bo się nie poddaje, zwłaszcza w matematyce jest konsekwentna. Ona nie boi się kogoś o coś zapytać, choć kiedyś był z tym problem, zauważa rzeczy, które mnie by nie przyszły do głowy, więc zmienia także moje postrzeganie świata. Do tego satysfakcja, że moje rady się komuś przydają – mówi Dorota.
Dziecko przed ślubem?
Akademia powoli się rozrasta. Program jest realizowany w 24 miastach, gdzie są uczelnie wyższe, bo wolontariuszami, którymi mogą zostać osoby w wieku pomiędzy 18 a 30 lat, są zwykle studenci. Przeważają dziewczyny, w Opolu rok temu był tylko jeden tutor, obecnie jest ich trzech. – A szkoda, bo taki męski wzorzec: stabilności, spokoju i konsekwencji bardzo by się niektórym dzieciom przydał. Może należało zacząć rekrutację od politechniki zamiast od uniwersytetu? – śmieją się dziewczyny. Prócz wolontariusza i dziecka jest jeszcze darczyńca, którym może zostać każdy. Udział w programie dla jednego dziecka to koszt 700 zł – w tym wyprawka, materiały do nauki, różne wyjścia i szkolenie wolontariusza. Darczyńca może śledzić postępy dziecka poprzez wolontariusza, dać prezent na święta, otrzymać od dziecka kartkę bądź ją przesłać. Może być to jedna osoba lub kilka, a także firma lub instytucja. Takie „stypendium” mogą też ufundować dziecku narzeczeni, np. prosząc, by zamiast kupowania kwiatów na ślub wpłacić dowolną sumę na rzecz wybranego dziecka.
– Akcja „Kochanie, będziemy mieli dziecko” to chyba jedyny przypadek, gdy Kościół pozwala mieć dziecko przed ślubem – śmieją się wolontariuszki. Szczegóły na: www.akademiaprzyszlosci.org.pl. A dzieci? Z zapałem opowiadają o wyjściu do filharmonii opolskiej, o udziale w próbie, grze na różnych instrumentach, malowaniu na prawdziwych sztalugach. I już rozważają, jak mogą zrobić coś dobrego – wybrały wizytę w schronisku dla zwierząt, prócz karmy zapewniając zwierzakom wspólny spacer i pieszczoty.
Niektóre imiona dzieci zostały zmienione.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |