Mają swoje prawo, które znaczy więcej niż wszelkie zapisane kodeksy, swoją tradycję, której z dumą strzegą, i choć żyją obok nas, niewiele wiemy o romskich sąsiadach.
Najczęściej spotykamy się z dwoma stereotypami: malowniczo-folklorystycznym i degradująco-kryminalnym.
Wozy kolorowe już nie jadą
– Tak się ludziom kojarzą Cyganie: kolorowe wozy, wiatr we włosach i nocne śpiewanie przy ognisku. Tak też było. Jeszcze na starym mieszkaniu u rodziców, tam pod domem tabory stały. Pamiętam, jak wieczorami stoły wystawiali, ogniska palili, Cyganie siedzieli i śpiewali – przyznaje z uśmiechem Edward Głowacki. Jego rodzice byli pierwszą rodziną romską, która osiedliła się w Białogardzie w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Przyjechali spod Warszawy. Za nimi w miasteczku pojawili się kolejni Cyganie, tworząc społeczność mocno przywiązaną do swojej tradycji i okrytą aurą tajemniczości.
– Trochę tych stereotypów udało się zlikwidować, ale w mentalności ludzkiej to zostało. Sam się z tym spotykałem, jak zajmowałem się handlem. Nieraz na wsiach słyszałem: „O, Cygan przyjechał, to coś pewnie ukradnie”. Ale i prawda, że zdarzało się, że Cygan kurkę ukradł, ziemniaków wykopał gospodarzowi. Jakoś żyć musiał. Ale nikogo nie zabił. Za to odpowiedzialność zbiorowa na wszystkich spadała. Może dlatego, że Cyganie razem się trzymają – kiwa głową pan Edward.
Romskie tabory to już przeszłość, chociaż wcale nie tak odległa. Władze zmusiły Cyganów do osiedlenia się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, na dobre uziemiając koczowników. – Najstarsza siostra jeszcze w lesie rodziła, w taborze.– mówi pan Edward. – Trochę szkoda tamtego wędrowania. Ale dzisiaj już by się tak nie dało. Nawet nie bardzo umiem sobie to wyobrazić. Dobrze się stało, że Cyganie się osiedlili na stałe. Wtedy nie było problemu ze znalezieniem jakiegoś kąta na zimę i o zajęcie jakieś łatwiej było. Dzisiaj z pracą krucho u wszystkich – dodaje.
Kultura romska wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Najwięcej dotyczy modelu cygańskiej rodziny: bardzo młodych małżeństw, wielodzietności, analfabetyzmu, braku stałej pracy lub obrazu Cygana-złodzieja. Sporo stereotypów związanych z Romami w Białogardzie już obalono. Niemało w tym zasługi Stowarzyszenia Integracji i Rozwoju Mniejszości Narodowych, któremu szefuje pan Edward. Od dekady dbają o to, żeby to, co słyszy statystyczny Polak o Cyganach, nie kojarzyło się z biedą i patologią, ale z bogatą kulturą. Współpracują także z miastem, realizując projekty aktywizujące zawodowo Romów, pomagające im w zdobywaniu wykształcenia czy w poprawianiu warunków mieszkaniowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |