Informowaliśmy wczoraj o skandalu, jaki wybuchł w USA po ujawnieniu, że tamtejsza największa organizacja aborcyjna Planned Parenthood oferowała na sprzedaż organy dzieci zabitych w jej klinikach. Ile czasu poświęciły na tę aferę największe amerykańskie sieci telewizyjne? 39 sekund - pisze newsbusters.com. Ważniejszy okazał się np. Disneyland w Szanghaju.
Dziennikarka Newsbusters sprawdziła w sumie 9,5 godziny dzienników telewizyjnych, które ukazały się po wybuchu afery. Okazało się, że ABC, CBS, CNN i MSNBC, a także sieci hiszpańskojęzyczne MundoFox, Telemundo i Univision, w ogóle nie poinformowały o tej sprawie. Jedynie NBC poświęciło jej 39 sekund, nie emitując jednak kompromitującego nagrania ukrytą kamerą, ani nawet go nie cytując. Prezenterka przekazała za to widzom oficjalne stanowisko Planned Parenthood, wedle którego chodziło o w gruncie rzeczy bezinteresowne przekazanie tkanek na potrzeby badań naukowych, a pieniądze, o których mówi wysoka przedstawicielka PP, to tylko koszty logistyczne.
Przeczy temu David Daleiden, szef organizacji Center of Medical Progress (Centrum na rzecz Postępu Medycznego), której dziennikarze przez 3 lata prowadzili śledztwo w sprawie handlu organami nienarodzonych dzieci. Cytuje ulotkę firmy biomedycznej StemExpress, która jest jednym z głównych odbiorców fragmentów ciał martwych dzieci z klinik Planned Parenthood i która zachęca te kliniki do przekazywania jej tkanek, aż czterokrotnie sugerując w krótkiej ulotce, że oznaczać to będzie dla klinik korzyści finansowe. Daleiden twierdzi, że organizacja Planned Parenthood może z łatwością zarobić rocznie 100 tys. dolarów na sprzedaży organów nienarodzonych dzieci, uśmierconych w jej placówkach.
Newsbusters przypomina, że wielka trójka amerykańskiej telewizji (ABC, NBC i CBS) nie po raz pierwszy zamiata pod dywan fakty niewygodne dla proaborcyjnego lobby. W 2013 r. stacje te usiłowały zamilczeć skandal wokół „domu horrorów” aborcjonisty z Filadelfii dr. Kermita Gosnella. Poinformowały o tej sprawie dopiero po 56 dniach (!) i po fali krytyki z listami od oburzonych członków Kongresu włącznie.