Raty kredytów przewyższają twoje zarobki, na karcie debetowej dług rośnie z miesiąca na miesiąc, firma windykacyjna upomina się o niezapłacone rachunki? Najwyższy czas na radykalne kroki.
Wakacje albo konsolidacja
Kiedy długi zaczynają nam doskwierać albo zdarzyło się coś, co nagle pogorszyło naszą sytuację finansową, nie chowajmy głowy w piasek. Jak wynika z raportu „InfoDług”, aż 66 proc. osób nadmiernie zadłużonych tak właśnie robi. Ludzie ci czują się bezradni i zagubieni albo świadomie uciekają od problemu. A to najgorszy z możliwych sposobów rozwiązania trudnej sytuacji. Nie czekajmy, aż bank zacznie słać monity, za które też drogo zapłacimy, i naliczać wysokie karne odsetki od przeterminowanego zadłużenia albo wyśle do nas firmę windykacyjną. Uważajmy też na spiralę zadłużenia, którą bardzo łatwo uruchomić, zaciągając kolejny kredyt na spłatę poprzedniego. Każda taka zmiana wiąże się z dodatkowymi kosztami, opłatami, marżą i w efekcie powiększa dziurę w domowym budżecie. Zyskujemy chwilowy oddech, ale problemu nie rozwiązujemy. Taka taktyka powoduje, że jesteśmy zmuszeni sięgać po coraz droższe kredyty, co sprawia, że dług lawinowo narasta, aż dochodzimy do momentu, w którym już nikt nie pożyczy nam pieniędzy.
Jeśli stosunkowo wcześnie zwrócimy się z naszym problemem do banku, ten pomoże znaleźć najkorzystniejsze rozwiązanie. Może zaproponować zamianę drogiego kredytu w karcie kredytowej na inny, niżej oprocentowany, a więc tańszy. Może również spłatę zaległości rozłożyć na raty lub, w razie przejściowych problemów, udzielić kilkumiesięcznych „wakacji”, czyli zawiesić na jakiś czas spłatę rat lub ich części.
W niektórych przypadkach korzystny może okazać się kredyt konsolidacyjny. Nie jest to propozycja dla wszystkich. Mogą z niej skorzystać tylko ci dłużnicy, którzy mimo problemów nie przestali spłacać swoich zobowiązań, a najlepiej posiadający również nieruchomość, która stanie się zabezpieczeniem kredytu. Kredyt konsolidacyjny przypomina trochę hipoteczny, jednak jest od niego droższy, bo banki zdają sobie sprawę z tego, że w tym przypadku kredytobiorcą jest klient „podwyższonego ryzyka”, który ma problemy z terminową spłatą zobowiązań. Niektóre banki proponują kredyt konsolidacyjny gotówkowy, czyli taki, w którym nie wymaga się zabezpieczenia nieruchomością, ale jest on znacznie wyżej oprocentowany, udzielany na czas nie dłuższy niż 10 lat i do dużo niższej kwoty niż przy zabezpieczeniu hipoteką.
Konsolidacja polega na zamianie wszystkich zobowiązań finansowych w jeden, potencjalnie korzystniej oprocentowany kredyt, którego spłata może być rozłożona w czasie. Bank spłaci więc nasze pożyczki i kredyty konsumpcyjne, kredyt w karcie, samochodowy, debet w koncie po czym udzieli nam kredytu konsolidacyjnego w wysokości naszych starych zobowiązań. Nie sprawi, że nasz dług nagle cudownie zmaleje, ale pozwoli tak dostosować miesięczne raty, by przy naszych dochodach były możliwe do zapłacenia.
Trzeba jednak pamiętać, że chociaż kredyt konsolidacyjny ma niższe oprocentowanie niż np. kredyt w karcie i jest rozłożony na dłuższy czas, przez co miesięczne obciążenia stają się niższe, w sumie może okazać się droższy od tych pożyczek, które zostały skonsolidowane. Wszystko przez to, że będziemy go płacić znacznie dłużej. Korzystając z niego, zapłacimy również marżę i inne wymagane opłaty. Dla osób mocno zadłużonych może być kołem ratunkowym, ale trzeba mieć świadomość, że za to koło także zapłacimy.
Może fundusz wsparcia?
Trudno dzisiaj kupić własne mieszkanie lub zbudować dom bez kredytu. Kredyty hipoteczne są popularne zwłaszcza wśród młodych osób. Są niżej oprocentowane od komercyjnych, a ich spłatę można rozłożyć nawet na kilkadziesiąt lat. Jednak trudno przewidzieć, jak będą kształtowały się nasze dochody na przestrzeni 20–30 lat. Dlatego podejmując decyzję o zaciągnięciu tego typu zobowiązań finansowych, powinniśmy być szczególnie ostrożni. Boleśnie przekonały się o tym osoby, które wzięły kredyt we frankach szwajcarskich. Wahania kursów, zwłaszcza znaczne umocnienie franka na początku 2015 r., spowodowały, że ich dług wyrażony w złotych gigantycznie urósł, a miesięczne raty w niektórych przypadkach mogły stać się trudne do spłacenia.
Niedawno pojawiła się nowa propozycja dla osób, które zaciągnęły kredyt na zakup mieszkania lub domu jednorodzinnego, ale z powodu utraty pracy mają problemy z terminowym płaceniem rat. Od 19 lutego tacy kredytobiorcy mogą skorzystać z pomocy Funduszu Wsparcia, utworzonego przez banki. Nie ma znaczenia waluta kredytu ani powierzchnia nieruchomości. Na wsparcie mogą liczyć także ci, których rata jest tak wysoka, że przekracza 60 proc. dochodów, lub których dochód, po odliczeniu raty, staje się tak niski, że kwalifikują się do otrzymania świadczenia z pomocy społecznej (obecnie to maksimum 634 zł w gospodarstwie jednoosobowym i 514 zł na osobę w pozostałych rodzinach). Nawet gdy spełnimy powyższe warunki, pomocy nie otrzymamy, jeśli posiadamy więcej niż jedną nieruchomość (mieszkanie czy dom) lub jeśli mamy jedną nieruchomość, lecz w niej nie mieszkamy. Nie otrzymamy jej również wtedy, gdy nie płaciliśmy rat i bank już wypowiedział nam umowę o kredyt. W razie problemów ze spłatą warto więc reagować natychmiast. Ze wsparcia funduszu nie mogą też skorzystać osoby, które same zrezygnowały z pracy lub zostały zwolnione dyscyplinarnie.
Fundusz opłaca ratę kredytu do wysokości 1500 zł (przy wyższej racie resztę trzeba dopłacić samemu) maksymalnie przez 18 miesięcy. Nie jest to pomoc bezzwrotna. Pieniądze otrzymane w ramach funduszu trzeba będzie zwrócić, ale na korzystnych warunkach. Spłata zaczyna się po dwóch latach od zakończenia pomocy, rozłożona jest na 8 lat, a dług nie jest oprocentowany, musimy więc zwrócić dokładnie tyle, ile fundusz za nas wyłożył.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.