– Już pierwsze strony Biblii pokazują rodziny, w których obecna jest przemoc. Dzisiaj możemy dostrzec ją wszędzie. Jednak wielu doświadczających przemocy nie ma nawet świadomości, że się z nią stykają – mówi ks. Piotr Adamski, opiekun wspólnoty trudnych małżeństw „Sychar”.
Pomysł zorganizowania rekolekcji przyszedł mu w czasie czytania Biblii. – Przemoc widać już w życiu dzieci Adama i Ewy. Kain zabija Abla. Widzimy ją także w rodzinie syna Abrahama, Izaaka, i jego małżonki Rebeki. Co więcej, ta przemoc będzie przenoszona na kolejne pokolenia. Zachowań przemocowych uczymy się bowiem często od naszych rodziców, a później stosujemy w życiu te niewłaściwe wzorce – mówi ks. Piotr.
Do uratowania
Mirosława i Jarosław, świeccy koordynatorzy wspólnoty, doskonale wiedzą, czym jest przemoc. – Jeżeli ktoś krzywdzi drugiego, zabiera jego wolność i godność – twierdzi Jarosław. – Na początku nie zorientowałam się, że tym, czego doświadczam w rodzinie, jest przemoc. To nie jest fajna wiadomość. Nie chciałam się z tym pogodzić – opowiada Mirosława. Trudności, z jakimi się spotkali, doprowadziły ich do rozwodu. Mirosława opowiada, jak trafiła do terapeuty, który nie widział dla nich innego wyjścia, jak tylko rozstanie. Jednak w tym czasie rozpoczęli pracę nad sobą. Oboje widzą w tym działanie Ducha Świętego. Wrócili do siebie po długich 7 latach.
Od tego czasu zaangażowali się w pomoc innym. Stworzyli wówczas wspólnotę „Sychar”. Ona pracuje ponadto w diecezjalnym poradnictwie rodzinnym. Zgodnie twierdzą, że każde chrześcijańskie małżeństwo jest do uratowania.
Bezpieczne miejsce
Mirosława mówi, że do poradni zgłasza się wiele osób doświadczających przemocy. Są wprawdzie miejsca w Trójmieście, gdzie szukać pomocy mogą rodziny dotknięte problemem alkoholowym. – Ale jeżeli u zgłaszających się do nas nie ma problemu alkoholowego, nie mam gdzie ich posłać – tłumaczy. Dzięki jej staraniom dwa lata temu uruchomiono obejmujący 8 spotkań program terapii psychologicznej, ale osoby, które go prowadzą, co roku muszą się martwić o jego przedłużenie. Poza tym terapia zarówno ofiar, jak i sprawców przemocy wymaga dłuższego czasu.
– To, że spotkania te są pomocne, to przede wszystkim działanie Ducha Świętego – uważa kobieta. Pozostaje zatem wspólnota. Spotykają się trzy razy w miesiącu. Na każde ze spotkań przychodzi ok. 50 osób. To zbyt wiele, by podjąć skuteczną terapię. Ale wiedzą, że nie mogą odmówić pomocy potrzebującym. – Te osoby potrzebują wspólnoty, bezpiecznego miejsca, gdzie zostaną wysłuchane, zrozumiane i dostaną nadzieję – tłumaczy Jarosław.
Krzepiące owoce
Wśród osób, które skorzystały z pomocy, jest lekarka Ania. Lekarzami są również jej mąż i większość członków rodziny. Ma 4 dzieci, przed domem stoją dwa samochody. Na pierwszy rzut oka – sielanka. Jak twierdzi Ania, to jednak tylko pozory. W domu doświadczała bowiem przeróżnych aktów przemocy. Nie może powiedzieć, że była to przemoc fizyczna. Jednakże sposób traktowania przez męża sprawił, że stała się kłębkiem nerwów. Cierpiała, płakała. Ludzie uważali ją za osobę egzaltowaną. Kiedy chciała założyć niebieską kartę, szkolny psycholog, do którego się udała, skierował ją na badania psychiatryczne. – Poszłam – mówi. – Nie stwierdzono żadnej choroby, tylko zespół stresu pourazowego – opowiada.
Wówczas spotkała Mirkę, która powiedziała krótko: „Jesteś ofiarą przemocy”. Dzisiaj, po terapii, jej życie się zmieniło. Ma głęboką nadzieję, że ocali swoją rodzinę. – Od momentu, kiedy powiedziałam każdemu z dzieci, że nie ma zgody na przemoc ani na rozwód, i że nie pozwolę krzywdzić ani ich, ani siebie, dzieci odbiły się od dna i wstąpiła w nie głęboka siła – opowiada. Chce także walczyć o swojego męża.
– Kiedy to się działo, co dzień umierałam. Dzisiaj po twarzy lecą mi łzy, ale są to łzy szczęścia. Widzę dzisiaj piękno świata i nieustannie dziękuję Bogu – mówi wzruszona.
Inne niż wszystkie
Organizatorzy mają świadomość, że rekolekcje to dopiero początek. Trzeba będzie zapewnić ludziom program wychodzenia z kryzysu. Oprócz katechezy kapłana podczas rekolekcji pojawią się świadectwa małżonków – zarówno sprawców, jak i ofiar przemocy. Będą także Msza św. w intencji uzdrowienia i modlitwa uwielbienia. Każdy będzie mógł także uzyskać indywidualne wsparcie.
– Jesteśmy w Roku Miłosierdzia. To nie może być hasło. Miłosierdzie trzeba okazać zarówno ofiarom, jak i sprawcom. Nikt tu nie jest osądzany. Można bowiem kogoś boleśnie ranić, nie będąc tego świadomym – mówi ks. Piotr. – Rozwiązaniem nie jest rozwód, ale zatrzymanie przemocy. A słowo „miłosierdzie” oznacza w języku hebrajskim „pomóc stworzyć nowego człowieka” – dodaje duszpasterz.
Gdzie i kiedy rekolekcje?
9–12 czerwca, godz. 19, kościół św. Barbary, Gdańsk, ul. Długie Ogrody 19
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |