Pada pytanie: – Stolec pani oddała? Pacjentka odpowiada: – Co miałam oddawać, jak nic nie brałam? Bariera komunikacyjna między lekarzem a pacjentem może być jak przepaść, którą właśnie doktor powinien zasypać, by pacjent szybciej wyzdrowiał.
Bariera komunikacyjna była tak wielka, że strach u pani Wandzi rósł. Aż któregoś dnia przyszedł starszy lekarz bez ręki, usiadł na łóżku i powiedział, jej, że w tej niebieskiej koszuli to tak pięknie wygląda, jakby jej 10 lat ubyło. Porozmawiał z nią i pani Wandzia na drugi dzień była gotowa do operacji – opowiadała historię Anna Dymna. Zdaniem aktorki, w każdym zawodzie, a już w medycynie szczególnie, ważne jest szukanie człowieka. – Nie mam doświadczenia medycznego, ale aktorstwo w pewnych dziedzinach jest podobne. Niezależnie od tego, czy gram Marysię Wilczórównę – słodką i dobrą, czy pijaczkę, czy prostytutkę, w każdej szukam człowieka. Podobne zadanie ma lekarz, by dotrzeć do pacjenta głębiej, by dać mu pewność, że jest w dobrych rękach, i że on zajmie się nim nie tylko z należytą wiedzą i dokładnością, ale i życzliwością – mówi aktorka.
Wystarczy chcieć
Życzliwości lekarza zabrakło też w historii pewnego Marcina, który zdesperowany napisał list do Anny Dymnej z prośbą o pomoc. – Marcin miał 20 lat i uległ poważnemu wypadkowi. Został sparaliżowany. Długo leczono go w małym szpitalu, a potem polecono rodzinie zabrać do domu, bo nic nie da się już zrobić. Marcin leżał pogrążony w depresji z odleżynami, które bolały go tak, że chłopak z bólu chciał odebrać sobie życie.
Kiedy przeczytałam jego list, pomyślałam od razu o jego lekarzu rodzinnym, który powinien się nim zająć, skierować na operację odleżyn, poszukać możliwości pomocy – opowiadała Anna Dymna. – Odnalazłam tego lekarza rodzinnego i zaczęłam z nim rozmawiać. Usłyszałam, że się czepiam, że wszystkie możliwości są wyczerpane. Nie chciało mi się wierzyć. Zaczęłam dzwonić po znajomych lekarzach, którzy na szczęście okazali serce i pomogli. Szybko znaleźli w okolicy Marcina szpital, który zoperował odleżyny, psychologa, który pomógł mu w depresji. Dziś Marcin, choć jeździ na wózku, prowadzi bardzo aktywne życie i już nie myśli o śmierci. Wystarczyło czyjeś życzliwe zainteresowanie by poszukać dla niego pomocy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |