Kora Jackowska przegrała walkę z rakiem jajnika. Na chorobę nazywaną przez lekarzy „cichym zabójcą” co roku zapada ok. 3,5 tys. Polek.
Platyna i chemia
Zaawansowanego raka jajnika nie da się wyleczyć, to choroba śmiertelna. Kiedyś kobiety umierały krótko po jej rozpoznaniu, obecnie nowoczesne leki pozwalają znacznie wydłużyć życie chorych. Koszty leczenia są refundowane przez NFZ. To w części zasługa Kory Jackowskiej, która zabiegała o to, aby państwo opłacało pacjentkom terapię Olaparibem, stosowanym w ramach leczenia podtrzymującego u chorych z nawrotowym platynowrażliwym zaawansowanym rakiem jajnika.
Tę samą terapię stosuje się także m.in. w przypadkach zachorowań na raka jajowodu oraz pierwotnego raka otrzewnej.
– O wrażliwości lub niewrażliwości nowotworu na platynę dowiadujemy się dopiero po zastosowaniu kuracji, inaczej nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić – mówi prof. Kotarski. Jeśli rak okazuje się odporny na tę substancję, w leczeniu stosuje się agresywną chemioterapię.
Dopóki guz nie daje przerzutów do jamy brzusznej, można usunąć go operacyjnie. Niektóre kobiety, zdając sobie sprawę ze zwiększonego ryzyka zachorowania na raka jajnika, decydują się na inwazyjny zabieg, jeszcze zanim choroba pojawi się w organizmie. Profilaktyczne usunięcie zdrowych narządów jest gwarancją, że nowotwór w ogóle się nie rozwinie. – Ludzie często pytają, czy to jest konieczne. Nie, to jest po prostu lepszy wybór. Zagrożone rakiem osoby, które nie planują już ciąży, powinny zgodzić się na wycięcie jajnika i jajowodów – przekonuje prof. Kotarski.
Lekarze ubolewają, że w Polsce kobiety rzadko zgłaszają się na badania profilaktyczne. Podczas realizacji Narodowego Programu Profilaktyki Raka Szyjki Macicy z propozycji darmowej diagnostyki skorzystało zaledwie 10 proc. zaproszonych osób. – Dlaczego Szwedki się zgłaszają, a Polki nie? Kompletnie tego nie rozumiem. Mam wrażenie, że pod względem świadomości zdrowotnej nadal nie dorośliśmy do wyzwań XXI w. Jeśli chodzi o profilaktykę i diagnostykę nowotworów, jesteśmy w ogonie Europy – mówi prof. Kotarski.
Rak w organizmie Kory zaczął się rozwijać prawdopodobnie już pod koniec lat 90. Wtedy artystka zaczęła cierpieć na silne bóle brzucha, które lekarze mylili ze zwykłymi dolegliwościami żołądkowymi. Podawane antybiotyki i środki przeciwbólowe nie pomagały. Dopiero kilkanaście lat później prowadzący Korę medyk postanowił skierować ją na badania genów BRCA. Na uratowanie życia wokalistki było już jednak za późno, nowotwór zdążył dotrzeć do otrzewnej. – Dzięki dostępowi do nowoczesnych leków pani Kora i tak żyła relatywnie długo. Gdyby chorobę wykryto wcześniej, prawdopodobnie zostałaby pokonana. Być może jeszcze przez kilka lat moglibyśmy podziwiać artystkę na scenie – podsumowuje prof. Kotarski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |