Trzy kobiety w różnym wieku opowiadają, co to znaczy być kobietą. Co sprawia, że mogą rozkwitnąć, i jaką rolę odgrywają w tym ich mężowie. Mówią też, co nadaje ich życiu sens.
Beata Chrobok
– Moja mama wychowała mnie na samodzielną i niezależną kobietę. Wspierała mnie, abym dała radę skończyć dwie szkoły – także baletową. To babcia nauczyła mnie pacierza, Różańca i często zabierała ze sobą do kościoła. Stąd wiara ma dla mnie podstawowe znaczenie i jest jak tlen potrzebny do oddychania.
W ciągu ostatnich 13 miesięcy troje naszych dzieci powiedziało sakramentalne „tak”. Przesłanie, które z mężem Zenonem im przekazaliśmy, zaczyna się od słów: „Postawcie Boga na pierwszym miejscu, a wtedy będziecie szczęśliwi”. Można w nim też streścić motto naszego małżeństwa, które tworzymy od 32 lat. Często błogosławię moje dzieci i oddaję je Maryi, bez której nie potrafię żyć. Wszystkie sprawy załatwiam z różańcem w ręku. Ona mnie nigdy nie zawiodła. Moja pochodząca z Kresów babcia wpoiła we mnie miłość do Niej. Maryja jest dla mnie kwintesencją piękna i kobiecości. Kobietą zrealizowaną w swoim powołaniu, a to zawsze mnie pociągało.
Kilka ładnych lat temu poznałam założycielkę Ruchu Focolari Dzieła Maryi Chiarę Lubich. Zachwyciłam się jej pięknem zewnętrznym i wewnętrznym. Potrafiła w nowoczesny sposób realizować swoje powołanie, a przez to pociągnęła za sobą rzesze ludzi. Kobieta kompetentna, wykształcona, zrealizowana, która powiedziała Bogu „tak”. Właśnie w tym staram się ją naśladować, mówiąc: „Dla Ciebie, Jezu, kocham każdego”.
Bycie kobietą mamy wpisane w nasze życie od urodzenia. Swoją inność od mężczyzny odkrywamy jednak przez całe życie. Nasz kobiecy świat jest tak subtelny, a jednak zdolny do nadludzkich działań w imię miłości, którą ciągle w sobie odkrywam. Cieszę się, że jestem kobietą. Przytulać wszystkich modlitwą, słowem, czynem – to są nasze kobiece predyspozycje, które dają siłę nie tylko nam samym, ale i innym.
Jestem zrealizowaną kobietą, czuję się kochana i ciągle uczę się kochać. Rola matki, żony, kochanki to dla mnie priorytety. Nie traktuję tych powinności jako obowiązku, ale dzięki nim odczuwam radość, jestem szczęśliwa i spójna. Dziś w tym pośpiechu można zgubić sens życia, dążąc do niemożliwych do zrealizowania ideałów w każdej dziedzinie. Ale jeśli mamy właściwie nastawione czujniki na robienie tego, co najważniejsze, czyli spełnianie się w miłości, to nie powinno się zdarzyć. C
zęsto rozmawiam z moimi uczennicami, nie tylko jako wychowawca, nauczyciel biologii, o naszych „kobiecych sprawach”. Dodatkowo prowadzę zajęcia taneczne dla młodzieży, a chodzą na nie głównie dziewczyny. To piękne – widzieć, jak stają się w tańcu szczęśliwe i takie kobiece. Razem z mężem mamy podobny system wartości, co pomaga nam iść we wspólnym kierunku i wzajemnie o siebie dbać. 8 marca nie jest dla nas czasem święta, bo my świętujemy na co dzień, zwyczajnie się kochając. Nie potrafię czuć się w pełni kobietą bez mojego mężczyzny, jego miłości, czułości i wsparcia. To mi dodaje skrzydeł.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |