Miłość patrzy z oczu

Trzy kobiety w różnym wieku opowiadają, co to znaczy być kobietą. Co sprawia, że mogą rozkwitnąć, i jaką rolę odgrywają w tym ich mężowie. Mówią też, co nadaje ich życiu sens.

Wspólnie zastanawiałyśmy się nie tylko nad kobiecością, rolami, jakie odgrywamy ze względu na płeć, ale też nad tym, co kobieta może dać światu, żeby był piękniejszy. Nie przez przypadek panie obdarowuje się kwiatami. Mają bowiem coś z ich urody – i zewnętrznie, i duchowo. W czasie tych rozmów chciałam też uzyskać odpowiedź na pytanie, czy na przestrzeni wieku, bo prawie tyle liczy jedna z moich rozmówczyń, zmieniło się postrzeganie kobiecości i priorytetów w życiu pań. A poza tym nie tylko z okazji ich święta warto posłuchać kobiet, które potrafią mówić o miłości, czyli o tym, co najważniejsze.

Karolina Pawłowska, żona Pawła, mama Witusia i Tadzia. Zawodowo zajmuje się m.in. zagadnieniami prawnego docenienia pracy opiekuńczo-wychowawczej kobiet oraz ochroną życia poczętego w Instytucie Ordo Iuris. Doktorantka UW.
Karolina Pawłowska
– Dziś bycie kobietą jest o wiele trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Choć otworzyły się przed nami wielkie możliwości realizacji zawodowej, ilość obowiązków, jakie na nas spadają, jest przeogromna. Przeraża też presja społeczna, żebyśmy spełniały się na każdym obszarze. Nie wystarczy być mamą, babcią, opiekunką domowego ogniska. Mamy też obowiązek kształcić się, pracować, piąć się po szczeblach kariery. Często deprecjonuje się pracę wykonywaną przez nas w domu. Rzadko kto docenia matki i gospodynie domowe. Odbiera się im poniekąd w ten sposób prawo wyboru takiej ścieżki życiowej.

Aktualnie spełniam się jako mama dwóch małych chłopców – Witusia i Tadzia. Urodziłam ich, karmię piersią, spędzam z nimi każdą chwilę. To niesamowite, niezwykłe przeżycie, które na nowo definiuje to, co robię i jak patrzę na świat. Odkąd urodziłam starszego synka Witusia, wszystko się zmieniło. Wreszcie poczułam, co to znaczy być kobietą ze wszystkimi radościami macierzyństwa, ale także trudami dającymi się we znaki. Lubię być mamą, chociaż za jakiś czas zamierzam wrócić do pracy zawodowej. Właśnie dziś złożyłam dokumenty, żeby otworzyć przewód doktorski. Priorytety w rodzinie się zmieniają i teraz na pierwszym miejscu stawiam naszych synów. To jest coś, co daje mi nieporównywalną z niczym radość i satysfakcję.

Z mężem Pawłem jesteśmy po ślubie dwa i pół roku i od początku staramy się pielęgnować nasze relacje. Tak nam się ułożyło, że tuż po ślubie począł się Wituś, a kiedy miał siedem miesięcy – Tadzio. Nie mieliśmy okazji być przez pierwsze lata sami ze sobą. Nasze dzieci bardzo angażują naszą uwagę – półtoraroczny Wituś to żywe srebro, a jego młodszy brat Tadzio jest jeszcze taki malutki i potrzebuje dużo czułości i troski. To, co spaja nasz związek i sprawia, że jesteśmy silni, to dążenie do wspólnych wartości. Mamy te same marzenia, chcemy razem walczyć o lepszy świat, angażować się społecznie. Dlatego można powiedzieć, że nasz związek zbudowany jest na silnych podstawach. Bardzo ufam mężowi, a on mnie. Wydaje mi się, że jesteśmy dobrym małżeństwem, ale czasem zdarzają się gorsze dni, dlatego tak ważne jest dla nas nieustanne dbanie o relacje. Na szczęście na co dzień przeważa chęć dogadywania się i zrozumienia. Staramy się spędzać ze sobą choćby jedną wspólną godzinę dziennie, żeby cieszyć się swoją obecnością, choć 90 proc. wspólnego czasu poświęcamy dzieciom. Nie mamy tu, w Warszawie, rodziców, więc razem z mężem wspólnie uczestniczymy w wychowaniu synów. Z takich przyziemnych spraw – mąż codziennie stara się przyrządzić jakąś dobrą kolację, podczas gdy ja usypiam dzieci, i to jest moment będący naszym małym świętem. Wcześnie rano albo wieczorem, po powrocie z pracy, odciąża mnie, zajmując się dziećmi, pozwalając mi się wyspać po jakiejś cięższej nocy, kiedy maluchy często się budziły. I wtedy właściwie czuję, jaka łączy nas miłość.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg