Co zawdzięczamy dziadkom? Poczucie, że się jest kochanym, wiarę, zasady moralne i znajomość dziejów rodziny.
Buszujący w płytach
– Mój dziadek Jerzy był oazą spokoju – wspomina kompozytor Piotr Rubik. – Życzliwy, serdeczny, ciepły. Na zawsze zapamiętam atmosferę jego mieszkania w Warszawie na Ochocie i szafę, w której trzymał ponad trzy tysiące płyt. W czasach głębokiej komuny taka kolekcja to było naprawdę coś. Lubiłem otwierać szafę i buszować wśród tych płyt. Już samo oglądanie okładek to było obcowanie z pięknem. Potem siadaliśmy i słuchaliśmy ich razem. Dziadek Piotra nie był zawodowym muzykiem, lecz prawnikiem. Grał jednak amatorsko na pianinie i skrzypcach. – To jemu zawdzięczam miłość do muzyki – twierdzi Piotr Rubik.
Redaktor „bruLionu”, najważniejszego pisma literackiego przełomu lat 80. i 90., Robert Tekieli mówi, że swojej babci Zofii zawdzięcza… nawrócenie. – Wszedłem w życie dorosłe jako osoba niewierząca, ateista – wspomina. – Jednak przygotowując kolejne numery pisma, nieświadomie otwierałem się na rzeczywistość demoniczną. Wszystko to uwieńczył kurs doskonalenia umysłu, zwany Metodą Silvy, który doprowadził mnie do depresji. Proces nawrócenia rozpoczął się dopiero po śmierci babci.
– Bardzo głęboko wiążę ze sobą te wydarzenia – zwierza się redaktor „bruLionu”. – Zobaczyłem wtedy oczyma duszy, jak babcia chodzi za Maryją, ciągnie ją za sukienkę. Babcia zawsze była bardzo maryjna. Chodziłem z nią do kościoła w rodzinnych Krzepicach, który zapamiętałem jako miejsce pełne pięknych przedmiotów. To była parafialna święta, która prała i krochmaliła obrusy na ołtarz. Wiem, że to ona wymodliła moje nawrócenie. Moje życie całkiem się wywróciło. Do 30. roku życia nie myślałem, że w ogóle mógłbym mieć dzieci. Teraz mam ich sześcioro…
Jesteście potrzebni!
– Była najcichszym człowiekiem, jakiego znałem – opowiada Robert Tekieli. – A mimo to właśnie ona jednoczyła wokół siebie rodzinę po śmierci dziadka, który umarł ze zgryzoty, kiedy komuniści zniszczyli jego stolarnię. Bieda była taka, że wujek cieszył się z jednego skwarka pływającego w zupie. Babcia wnosiła w ten świat atmosferę ciepła. Nigdy nie zapomnę jej pysznej, kruchej szarlotki. – Miała ciężkie życie – wspomina Tomasz Budzyński babcię Anielę. – Jej mąż zmarł wcześnie, została sama z sześciorgiem dzieci, w czasach dalekich od dobrobytu. Sama schorowana, też nie żyła długo. Ale dla mnie była jak anioł.
Niektórzy mówią, że starość się Panu Bogu nie udała; że starzy ludzie są niepotrzebni. Moja babcia była strasznie potrzebna! – podkreśla z mocą. Zdaniem lidera Armii współczesna kultura zachodnia nie jest jednak przychylna osobom w podeszłym wieku: – Dzisiaj stawia się na „jakość” życia – ocenia. – Starszych chce się zepchnąć na margines, a nawet ich uśpić. A ja wiem, że oni przez swoje doświadczenie życiowe dają nam bardzo wiele. Dlatego apeluję do wszystkich ludzi w podeszłym wieku: jesteście bardzo potrzebni!
artykuł z numeru 11/2010 GN
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.