Zaczyna się oszukiwanie, kombinowanie. Kłamstwo staje się wszechobecne w życiu, w relacjach z rodziną – ostrzegają uzależnieni z Płocka. Uzależnieni od hazardu.
Coraz więcej miast ma swoje regularne spotkania anonimowych hazardzistów; na Mazowszu oprócz aktywnej Warszawy na mapie AH można znaleźć m.in. Płock i Nasielsk. Wspólnoty te posługują się dobrze znanym modelem „12 kroków” wypracowanym przez AA. Spotykają się w wąskim gronie uzależnionych, ale już sam fakt ich istnienia jest ważnym sygnałem wysyłanym do reszty społeczeństwa. Hazard to nie tyle wyrafinowana rozrywka bogatego towarzystwa, ile niszczący nałóg. Wciąga coraz młodsze osoby, którym trudno jest popatrzeć na siebie w prawdzie.
Porządnie nakręceni
Cała rzecz może zacząć się całkiem niewinnie: od wrzucenia pięciozłotówki do maszyny, od obstawienia zakładu totolotka, od zakładu na meczu; przypadkowo i niechcący. Bo nikt świadomie nie wchodzi w uzależnienie, jak podkreśla psycholog kliniczny i specjalista psychoterapii uzależnień Urszula Dera, która współpracuje z CPP „Metanoia” w Płocku. Nikt też o własnych siłach nie wyjdzie z zamkniętego koła uzależnienia, bo tak jak w porządnie nakręconym zegarku, ma przymus określonego postępowania.
– Człowiek uzależniony nie jest w stanie sam sobie pomóc, ponieważ działają w nim mechanizmy, w tym podstawowy mechanizm iluzji i zaprzeczania. On powoduje, że nałóg trwa. Dopóki ten mechanizm nie zostanie rozbrojony, to osoba żyje w iluzji, że nie jest uzależniona. Jednocześnie zaprzecza jakimkolwiek faktom, np. dla hazardzisty nieważne jest, że już przegrał kilkadziesiąt tysięcy. Są też mechanizmy: nałogowego regulowania uczuć i rozdwojenia „ja”, które jest związane z wolą i decyzją. Często mówi się o uzależnionym: „bo jakby miał silną wolę, to by zerwał z nałogiem”. To jest nieprawda, bo człowiek, który jest uzależniony, tej silnej woli po prostu nie ma; ona została zniszczona przez ten środek. By ją odbudować, uzależniony musi przejść terapię, musi zrozumieć swoje uzależnienie i nauczyć się z tym żyć. Człowiek uzależniony jest rozkawałkowany, bo jego postrzeganie „ja” zależy od stanu, w jakim się znajduje. W trakcie terapii to „ja” zaczyna się scalać. – wyjaśnia Urszula Dera.
Znieczulacz
Coraz bardziej scalone „ja” zaczyna rozumieć nałóg, dostrzegać jego tragiczne skutki i szukać przyczyny. Nieuchronnie nasuwa się pytanie „dlaczego?”. Hazardziści, świadomi swojej dożywotniej, ale zaleczonej choroby, jako jej pierwotną przyczynę wskazują najczęściej emocje, skomplikowane relacje z ludźmi, osamotnienie. – Uzależnienie to nieumiejętność przeżywania w sposób racjonalny uczuć. Jeśli nie potrafię normalnie doświadczać złości, gniewu, innych emocji, to idę się znieczulić. Dla alkoholika znieczulaczem będzie alkohol, dla hazardzisty gra.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |