Gdyby lekarze potrafili dobrze diagnozować tą chorobę, a moje osobiste doświadczenia wskazują, że nie potrafią to wykrytych zachorowań byłoby o wiele więcej. Poza tym już te wykryte chyba nie obejmują tych zdiagnozowanych w prywatnych gabinetach. Więc pomnóżmy tą liczbę i to śmiało... .
Inna sprawa to fakt, że w zasadzie borelia i całe towarzystwo jakie dostajemy w pakiecie od kleszcza ( bartonella, klebsiella, mycoplasma i parę innych + grzybice występujące przy okazji antybiotykoterapii) dają istnie piekielną mieszankę, wobec której współczesna medycyna jest praktycznie bezsilna.
Skąd się to wzięło... Gdy byłam dzieckiem (początek lat 90), o kleszczach nic nie słyszałam, jako dzieci całymi dniami byliśmy na dworze, wśród zarośli, w zarośniętych ogrodach, wśród roślin, z dziadkami w lesie i na działce i różnych miejscach gdzie można złapać kleszcza i jakoś nikt nigdy kleszcza nie miał...
Inna sprawa to fakt, że w zasadzie borelia i całe towarzystwo jakie dostajemy w pakiecie od kleszcza ( bartonella, klebsiella, mycoplasma i parę innych + grzybice występujące przy okazji antybiotykoterapii) dają istnie piekielną mieszankę, wobec której współczesna medycyna jest praktycznie bezsilna.
Gdy byłam dzieckiem (początek lat 90), o kleszczach nic nie słyszałam, jako dzieci całymi dniami byliśmy na dworze, wśród zarośli, w zarośniętych ogrodach, wśród roślin, z dziadkami w lesie i na działce i różnych miejscach gdzie można złapać kleszcza i jakoś nikt nigdy kleszcza nie miał...