O tyle mają rację, że mówienie "przyszła matka" o kobiecie w ciąży jest z katolickiego punktu widzenia absurdalne - kobieta w ciąży JEST matką, a nie nią BĘDZIE. Sami powinniśmy z tego określenia zrezygnować w kontekście kobiet w ciąży.
Co najmniej dziwne rozważania. Dosadniej, głupie. Ale cóż: "głupców nie potrzeba siać, bo się sami rodzą". Cierpliwie poczekajmy. Wymrą. Urodzą się nowi, z inną głupotą.
Tak bardzo chcieliście być prolajferscy i mądrzy, że przerosły was fakty. Kobieta w ciąży nie jest przyszłą matką, bo taką jest każda kobieta po ślubie katolickim, która zobowiązała się do przyjęcia potomstwa. Kobieta w ciąży matką jest i kropka. Wyraźnie podkreśla to angielskie wyrażenie, ale cóż...
jeżeli artykuł jest napisany rzetelnie to ma to coś być w Anglii a nie w Polsce, zaś Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne nie jest Izbą Gmin i wydało nie ustawę a "wewnętrzny okólnik " zalecający swym pracownikom itd. Porównanie do Orwella nietrafione. W powieści "Rok 1984" "Ministerstwo Prawdy" panowało nad wszelkimi środkami informacji i wyrażanie opozycyjnych poglądów było niemożliwe.
A co z uczuciami wiekszosci? Przeciez osoba nie majaca problemow z samookresleniem, moze sie poczuc urazona stwierdzeniem "osoba w ciąży" skoro sie czuje "przyszla mama".