Zamiast muszkietów i rapierów mają uśmiech. Z takim uzbrojeniem jadą do małych pacjentów. Zdrowych przekonują, że niewiele trzeba, by dać komuś szansę na życie.
– Połknięcie dużej liczby tabletek nasennych nie wchodziło w grę. Chciałam czuć ból, wykończyć się. Dlatego postanowiłam się zapić – opowiada jedna z mieszkanek Domu Samotnej Matki.
– Po co się w ogóle urodziłaś? – słyszały. Odtrącone przez bliskich, trafiają w świat przeorany alkoholem, przemocą, biedą. Kobiety w kryzysie – to dla nich powstało Stowarzyszenie „Misja Dworcowa”.
– Mój syn teraz więcej mówi. Wcześniej miał problem, żeby się odezwać, a teraz jest rozgadany, do słowa nie można dojść! – śmieje się jedna z mam.
Starość ma swoje ograniczenia, ale ma też swoje możliwości, z których warto skorzystać. – Co zrobić, żeby nie gnuśnieć w domu, ale żeby też nie wystawić się na pośmiewisko? – pytają seniorzy.
Statystyka i przykłady z życia nie wystarczą. Młodych ludzi trzeba uczyć żyć według wartości, o czym przypomina program „Godność człowieka”.
Do lamusa odchodzą lekarskie bazgroły. Już niedługo wirtualne recepty będziemy mogli całkiem realnie zrealizować w aptece. Internetowo dostaniemy też skierowanie do specjalisty, na badania czy zwolnienie lekarskie.
Teresa i Kazimierz Jednorogowie od ćwierć wieku życie oddają niepełnosprawnym i ich rodzinom.
Kiedy po badaniach prenatalnych lekarze doradzali im aborcję, ich świat się zawalił. Nie ulegli jednak naciskom i postanowili, że ich dziecko się urodzi. To doświadczenie dwóch rodzin z tego samego kręgu Domowego Kościoła. Każda z tych historii ma piękny finał – dzięki modlitewnemu szturmowi.
- Nie dzielimy dzieci na nasze i nie nasze. Gdybyśmy tak robili, nie potrafilibyśmy z siebie nic dać – mówią Basia i Jan Zapałowie z Prudnika.