Tygodnik „Time”, filozof Francis Fukuyama, aktorka Requel Welch i ostatni papieże zgadzają się co do jednego: od chwili, gdy Adam i Ewa sięgnęli po zakazany owoc, nic nie wpłynęło tak mocno na relacje między płciami jak wynalazek chemicznej antykoncepcji.
Niektórzy mają w sobie dziecięcą ufność, że to, co przychodzi od Boga i w Jego imię – jest zawsze dobre. Ci właśnie mają domy o szeroko otwartych drzwiach.
Kiedy zbliża się moment przyjęcia Komunii św., do kapłana – a przede wszystkim do Chrystusa – podchodzą wszyscy. Tak blisko, jak się da. Ci, którzy mogą, przyjmują Jego Ciało. Inni otrzymują błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
– Ludzie mówią: „Co to za pomysł – budować kościół, kiedy na Zachodzie je zamykają” – opowiada Elżbieta Grocholska-Zanussi. – Odpowiadam, że Pan Jezus siadł z uczniami do kolacji, Ostatniej Wieczerzy, żeby spotkać się z nimi realnie. Do takiego spotkania potrzebna jest każda nowa świątynia.
Kiedy z ciemności wychodzi się na światło, nie od razu można zauważyć samo słońce. Najpierw jest po prostu światłość.
Wydawało się, że doszli do kresu. Rozstali się, a jednak wydarzyło się coś, co sprawiło, że są razem. Uznali, że to doświadczenie jest tak ważne, że muszą się nim podzielić z innymi.
przedłożona przez Stolicę Apostolską wszystkim ludziom, instytucjom i władzom zainteresowanym misją rodziny w świecie współczesnym (22 października 1983)