Tu uczą się życia, wiedzą, że komuś na nich zależy. Dom dziecka stał się ich rodziną.
– Wolałabym, żeby miało zespół Downa albo jeździło na wózku. Wtedy inni by widzieli, że jest niepełnosprawne – to dramatyczne wyznanie matki, której syn cierpi na autyzm. Jak je zrozumieć?
Co dzieje się za murami ZOL? Pytają o to czasem media, pytają też rodziny pacjentów. Sprawdziliśmy: nic złego.
Błażej chciał wyjść z bidula i stworzyć własny, dobry świat. Magda marzyła, by wyjść na prostą. Nie wyszło. Dzieci z domów dziecka mają pod górkę. Czasem jednak spotykają dobrych ludzi. I Annie się udało.
- Nie uczymy jakiejś watykańskiej ruletki, a jednak mity na nasz temat wciąż krążą - mówi Anna Mrozowicz, diecezjalna doradczyni życia rodzinnego.
– To wcale nie jest koniec świata, to jest początek fajniejszego, ciekawszego życia. Wcale nie gorszego, ale lepszego – zapewnia Agnieszka Rubiś, mama 8-letniej Zuzi z zespołem Downa.
Życie pokazuje, że można otworzyć serce dla każdego dziecka – nieważne ile ich jest – a miłość sama będzie się mnożyć.
Na pierwsze spotkanie przychodzą z... lodołamaczem. – Takim sygnałem, że wszystko dobrze idzie, jest to, że lądujemy na dywanie. W przypadku dzieci każde spotkanie tak się kończy – śmieje się Sebastian Uzar.
Po opuszczeniu miejskich murów musieli się uczyć od podstaw, jak żyje się na wsi. W swojej świętokrzyskiej zagrodzie z mleka potrafią zrobić tak smakowite sery, że zachwycają najbardziej wykwintnych smakoszy.
Zmartwieniem wielu rodziców jest odpowiedź na pytanie: jak zagospodarować wolny czas swoich dzieci? Znalezienie jej nie musi być trudne. ZHP, ZHR czy Skauci Europy mają gotową propozycję wychowawczą. Warto z niej skorzystać.