- Im będzie więcej zaniedbania wychowania w naszych rodzinach, tym trudniej będzie nam żyć w Kościele, w sąsiedztwie, we własnym domu - mówił na Górze Świętej Anny bp Andrzej Czaja.
Dlaczego nazwał ją Arteria II? Może przez to, że miłość do niej była jak krew w jego tętnicach, jak arteria – wychodziła prosto z jego serca.
Arcyciekawe historie o domu pochłoniętym przez jezioro, fryzurach „z grzywą” czy pradziadku „rabczyku” wyszły przy tworzeniu drzewa genealogicznego.
Czasy zawsze są inne, a jednak pożółkłe kartki nadal prowadzą do nieba.
– Kiedy wszystko działa jak należy, wtedy jest satysfakcja. Kiedy nie działa – to też fajnie, bo zaczyna się zabawa w detektywa – uśmiechają się młodzi konstruktorzy.
Cicho, bez rozgłosu wykonują szereg drobnych posług, a kiedy ktoś znajdzie się w potrzebie, pierwsze to zauważają, służą pomocą, podają dłoń.
- Siły uchodziły ze mnie jak powietrze z dziurawego balonu, ledwie powstrzymywałam się od płaczu, miałam bóle żołądka, w nocy budziłam się co godzinę - wspomina jedna z pacjentek.
- O tym się powinno mówić, bo to zupełnie inne spojrzenie na historię - mówiły koleżanki Heleny Buchner w 1992 r. I nadal tak jest.
Historie dawnych rzemieślników pokazują losy całych rodzin, skupionych wokół warsztatu, przemiany czasów.
– Rower, modlitwa i życie dla innych – to daje radość życia – przyznaje Michał Raczyński z Nysy.