Ktoś zdrowy, kto spróbowałby ułożyć prostą układankę dłonią w grubej kuchennej rękawicy, pewnie szybko by się zorientował, skąd frustracja i gniew u takich dzieci.
Już po raz kolejny w szkole Towarzystwa Salezjańskiego rywalizowali stolarze i technicy przemysłu drzewnego. W ogólnopolskim konkursie „Sprawny w zawodzie” zdobywali cenne nagrody, ale przede wszystkim doświadczenia, które przydadzą się w pracy.
Reagują na problemy, jakie dotykają wielu grup społecznych. Często ich pracownicy biją głową w mur. Mimo to organizacje pozarządowe stają się coraz popularniejsze na Lubelszczyźnie.
Są kolorowe, wyposażone w sprzęty kojarzące się raczej z zabawą niż nauką. Czy powstające w szkołach sale integracji sensorycznej to edukacyjna moda, czy jednak forma koniecznej pomocy dziecku?
– Po tygodniowym pobycie w Polsce nasi koledzy z Niemiec potrafią już bez problemu powiedzieć: „Chrząszcz brzmi w trzcinie” i „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”. Jedynie „stół z powyłamywanymi nogami” sprawia im trochę trudności. Ale i tego już niebawem ich nauczymy – śmieje się Ania Napiórkowska.
Dziecko krzyczy, nadmiernie gestykuluje, chichocze w nieodpowiednich sytuacjach. Złe wychowanie? Niekoniecznie. Tak może objawiać się autyzm.
Przewodnik turystyczny nie musi ziać nudą. Może ziać grozą, nawet gdy opowiada o chrześcijańskich dziejach miasta.
Nawet najlepsze nie zastąpi rodziców, ale kierując się wyraźnym systemem wartości, może w tym bardzo pomóc. Taką szansę dają niepubliczne placówki katolickie.