Mimo apeli wciąż słychać o fałszywych krewnych, pracownikach banku, hydraulikach, a nawet kominiarzach, którzy oszukują starszych ludzi, wykorzystując ich dobroć.
O metodzie kradzieży „na wnuczka” wielu już słyszało. Ale oszuści mają też dużo innych pomysłów. Jak nie dać się okraść?
Kilkanaście tysięcy złotych straciło 20 lutego małżeństwo z Tarnobrzega. Dało się podejść sposobem „na córkę”. Dwa dni później w Stalowej Woli kobieta pożyczyła „wnukowi” aż 100 tys. zł
Wiele starszych osób wciąż pada ofiarami przestępstw i oszustw finansowych. Przekonane, że pomagają najbliższym, często tracą majątek i oszczędności całego życia.
– Przed rokiem przestępstw „na wnuczka” zdarzało się 10, 12 w ciągu tygodnia. Dzisiaj, dzięki akcji informacyjnej prowadzonej wśród seniorów, liczba prób spadła do kilku – mówi kom. Michał Rusak z komendy miejskiej w Gdyni.
– To prawdziwa plaga – mówi o kradzieżach „na wnuczka” warszawska policjantka. Wynalazca tej metody oszustwa siedzi w areszcie, ale starsze osoby nadal bywają dla złodziei łatwym łupem.
Pani Teresa miała farta. – Na początku rzeczywiście dałam się nabrać, bo po głosie wydawało mi się, że to mój bratanek. Kiedy zaczął mówić o pieniądzach, nabrałam podejrzeń.
Zakupowa okazja, niespodziewany telefon od dawno niewidzianego wnuka czy chęć wykazania się obywatelską postawą mogą mieć przykre konsekwencje.
Przychodzą na spotkania. Apelują do słuchaczy, by byli czujni i nie do końca ufni wobec obcych.