Ola Procajło raz w tygodniu odwiedza prawie stuletnią kobietę. Spędza z nią czas, odciążając rodzinę. Asia Wilczyńska zajmuje się jeżdżącą na wózku panią Ludmiłą.
Mamy, tatusiowie, babcie, dziadkowie i całe rodziny – w sumie 40 uczestników – stanęli na starcie pierwszych wyścigów wózków dziecięcych, zorganizowanych w Bielsku-Białej przez stowarzyszenie BuggyGym!
– Wolałabym, żeby miało zespół Downa albo jeździło na wózku. Wtedy inni by widzieli, że jest niepełnosprawne – to dramatyczne wyznanie matki, której syn cierpi na autyzm. Jak je zrozumieć?
– Kiedy zaczynamy walkę, stajemy się przeciwnikami, ale pełnymi szacunku do swoich rywali – mówi Adam Gaszyk. Dwa razy w tygodniu od kilku lat jeździ na treningi na... wózku inwalidzkim.
– Czasami słyszę: „Taka ładna, a na wózku. Bidulka”. Wcale nie czuję się biedna. Przeciwnie, mam pasje, a ostatnio nawet zrealizowałam swoje największe marzenie – mówi Marta Czachor.
Miało ich nie być. Tak zarządził. Zanim zajął się eksterminacją Żydów, oczyścił społeczeństwo z niepełnosprawnych. W synagogach Podlasia osoby na wózkach ogłosiły jednak triumf życia. Stwarzały świat na nowo.
Dość klachania przy kawie! – zadecydowały trzy młode kobiety z Bielska-Białej i Cieszyna i… ruszyły w teren. Ich pomysł na popularyzację BuggyGym: aktywne spacery z wózkiem zdobywa Polskę!
– Staramy się nie przejmować chorobą. Chociaż siedzimy na wózkach inwalidzkich, naszą pasją jest sport. To on daje nam kopa do życia – mówią 22-letni Tomek i 13-letni Paweł.
Dawid i Damian sprawnymi rękami dają biegać Lewandowskiemu. Przy „Lewym” zapominają o Bożym świecie: wózku, wspomaganym oddychaniu, zanikających mięśniach i stromych schodach.
Dzielnie maszerują z rodzicami, jadą w wózkach. Dużo dzieci – To specyfika Pielgrzymki Rybnickiej. Odwiedziliśmy Bożenę i Tomka Wardengów z Wodzisławia, których aż czworo dzieci chodzi co roku na Jasną Górę.