Chipsy kiedy się chce, wzdychające dziewczęta, rozbita o kaloryfer głowa i wianki na wodzie – słowem: wakacje z Bogiem.
Zmagający się z dotkliwymi skutkami kryzysu finansowego Hiszpanie ograniczają domowe wydatki, szukają nowych źródeł oszczędności i zmieniają swoje zwyczaje konsumenckie.
Ogrody powstają jak grzyby po deszczu. Przy domach, kościołach, w miastach i centrach wsi. Widać, że nie tylko nasze otoczenie potrzebuje rewitalizacji, także ludzie pragną powrotu do początku…
Rodzic się boi. Zatruć pokarmowych, złej kadry na kolonii, niesprawnego autobusu. Warto więc przyjrzeć się „technice” kolonii czy obozów. Ale technika to nie wszystko. Ważniejszy jest… duch.
Pamiętam, jak któregoś roku ministrant grający w lotki pomylił kierunki i trafił w nogę ks. Piotra. Śmialiśmy się do rozpuku, bo on z tą lotką w nodze paradował po obozie – wspomina ks. Mariusz Ambroziewicz.
– Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, chodzę do kościoła. Niektórzy moi rówieśnicy powiedzieliby, że jestem dziwny. Dla mnie to są wartości – mówi kilkunastoletni chłopak. Harcerstwo daje szansę na normalność.
O swoich dzieciach mogliby opowiadać godzinami. Znają historię każdego z nich. Tylko takich rodziców jest za mało.
– Takie wyjazdy to wielki skarb dla wszystkich, bo pomagają przybliżyć się do Pana Boga – mówi Marcin Nieścigorski, ministrant z parafii Miłosierdzia Bożego w Kwidzynie.
– To są dzieci dotknięte przez wydarzenia wojenne. Ich ojcowie albo ciągle walczą, albo zginęli na froncie lub są w niewoli. Mam nadzieję, że uda nam się choć trochę rozgrzać ich serca – mówi Mikołaj Podczarski.
Bawią się, poznają, podróżują, odkrywają walory Górnego Śląska... W lipcu i sierpniu w różnych miejscach przygotowywane są atrakcje z myślą o najmłodszych.