To właśnie drastyczne zdjęcia zmasakrowanych ludzkich płodów pozwoliły rozpocząć w Wielkiej Brytanii poważną dyskusję o aborcji – przekonują obrońcy życia z organizacji Abort 67, która swą nazwą przypomina, że na Wyspach aborcja jest legalna od ponad 40 lat.
Tymczasem British Pregnancy Advisory Service (BPAS) – organizacja zajmująca się finansowaniem aborcji z pieniędzy ubezpieczenia społecznego, oskarżyła obrońców życia o „niemoralne” działania i zastraszanie, krytykując fakt, że w czasie regularnych pikiet przed jedną z klinik aborcyjnych należących do BPAS działacze pro-life mają ze sobą plakaty z powiększonymi zdjęciami zabitych w wyniku aborcji dzieci nienarodzonych.
Andrew Stephenson z Abort 67 podkreśla, że właśnie wykorzystanie szokujących i drastycznych zdjęć dokonało przełomu w sytuacji kompletnego braku debaty publicznej w sprawie aborcji. Zdaniem obrońcy życia, od 1967 roku, kiedy zalegalizowano aborcję w Wielkiej Brytanii, w mediach panuje zmowa milczenia wokół tego tematu. „Użycie drastycznych zdjęć zmusiło brytyjską opinię publiczną po raz pierwszy do skonfrontowania się z makabryczną rzeczywistością aborcji” – dodaje. Zauważył także, iż próba zamknięcia debaty publicznej w tej sprawie to dowód, że środowiska proaborcyjne „wpadają w panikę”.„Stracili monopol na bycie źródłem informacji i sterowanie tą dyskusją” – zauważa.
Obrońcy życia demonstrują dwa razy w tygodniu przed kliniką aborcyjną Wiston Clinic w Brighton. Za każdym razem mają ze sobą olbrzymie plakaty ze zdjęciami zmasakrowanych płodów. Próbują także rozmawiać z przechodniami i kobietami, które rozważają aborcję. W ubiegłym roku w wyniku skargi złożonej przez BPAS podczas jednej z takich pikiet aresztowano dwoje obrońców życia na 15 godzin.
Szacuje się, ze w Wielkiej Brytanii od czasu, kiedy uchwalono ustawę pozwalającą na aborcję na życzenie, zabito ponad 7 mln dzieci.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.