Na spotkaniu z przedstawicielkami Kongresu Kobiet Donald Tusk 4 lipca zapowiedział, że w ciągu trzech tygodni podpisze Konwencję Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Jeszcze w maju br. premier po posiedzeniu Rady Ministrów mówił o potrzebie publicznej debaty. Przeciwko podpisywaniu Konwencji występują środowiska pro-life, członkowie Zespołu ds. Rodzin Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, stowarzyszenia rodzinne i kobiece.
Premier Tusk w maju zapowiadał, że do debaty zostaną zaproszone „różne środowiska”, gdyż z jego informacji wynika, że „wiele zorganizowanych środowisk kobiecych jest też sceptycznych co do niektórych zapisów tej Konwencji”.
Podpisaniu Konwencji sprzeciwia się też minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Konwencja w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, przedstawiona do podpisu w ub. roku w Turcji, została do tej pory podpisana przez 19 państw wchodzących w skład UE i spoza niej. Turcja, jako jedyne państwo, ratyfikowała ten dokument.
Zadaniem Konwencji RE jest ochrona kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Aby ją ratyfikować, Polska musi m.in. zmienić przepisy dotyczące trybu ścigania gwałtu. Obecnie następuje to na wniosek ofiary, a nie z urzędu. Projekt zmian w tej sprawie przedstawiło ministerstwo sprawiedliwości oraz posłowie PO.
Konwencja nakłada na państwa m.in. obowiązek zapewnienia oficjalnego systemu informacji dla ofiar przemocy, odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia, prowadzenia akcji informacyjnych w zakresie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet oraz zbierania danych na temat przestępstw na tle płci.
Sprzeciw wobec ratyfikacji Konwencji przez Polskę wyraziły m.in. stowarzyszenia rodzinne i kobiece. Ich zdaniem Konwencja niesie ze sobą poważne zagrożenia. Zmienia np. prawną definicję płci, promując terminologię genderową, wedle której płeć to „społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn”.
W zastrzeżeniach podkreśla się także, że dokument zamiast przeciwdziałać przemocy wobec kobiet nastawiony jest na „walkę z tradycją, moralnością chrześcijańską i wartościami określonymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”.
Organizacje rodzinne zwracają też m.in. uwagę, że u podłoża dokumentu legło niebezpieczne założenie, iż przemoc wobec kobiet jest systemowa, a jej źródłem są religia, tradycja i kultura.
„Zamiast ratyfikacji tego dokumentu rząd powinien wzmacniać pozycję rodzin, poprawiać opiekę zdrowotną kobiet i dziewcząt, prowadzić poradnictwo rodzinne, w tym edukację seksualną typu A, czyli przygotowania do życia w rodzinie, które, jak pokazują badania Eurostatu, jest najbardziej skuteczna w Europie” – napisały w kwietniu kobiety z organizacji rodzinnych. Pod protestem podpisały się m.in. członkinie Związku Dużych Rodzin, Forum Kobiet Polskich i Polskiego Związku Kobiet Katolickich.
Przeczytaj komentarz Głos kobiet - jak zwykle - „słuchany”