Azyl za zieloną bramą

Kaja miała wszystko: dom, męża, dobrą pracę, wczasy za granicą. Miała też czasami siniaki chowane pod długimi rękawami, spodniami i ciemnymi okularami. I całą litanię przygotowanych wyjaśnień. Bo kto uwierzy, że jest bita?

Z pokolenia na pokolenie

– Często jest to powielanie schematów, które wyniosło się z domu. Taka była jej rodzina, jej matki, babki – wyjaśnia mechanizmy domowej przemocy pracująca w Centrum Małgosia Głowa. Taka „schematyczna” jest Natalia. Z syndromem dorosłego dziecka alkoholika, rozpaczliwie szukająca miłości, ze wspomnieniami o ojcu bijącym matkę. – Uciekłam z domu w małżeństwo. Mąż przepijał wszystko. Momentami nie miałam co dać dzieciom jeść. Chodziliśmy na obiad do koleżanek – opowiada. Wytrzymała 7 lat. W tym czasie pojawił się Tomek – książę z bajki. – Nie pił! Zabierał mnie do kawiarni, do kina. Wcześniej nikt mi nie mówił, że jestem ładna, że coś warta. Przy nim poczułam się kobietą. Owinął mnie wokół małego palca, a ja jak idiotka wszystko mogłam dla niego zrobić – ironizuje, chociaż przez łzy.

Zdradził ją po pół roku. „Bo była dla niego za mało czuła”, kiedy wracała po pracy i rzucała się do sprzątania, prania, gotowania i obsłużenia swojego księcia. O zdradzie opowiedział ze szczegółami. O następnych też. – Miałam być sprzątaczką, kucharką, namiętną kochanką i jeszcze zarabiać na niego. Kiedy zamieszkałam u niego, już się nie krygował. Wracał od innych i śmiał się ze mnie, ubliżał. Bolało bardziej niż siniaki – relacjonuje Natalia. Bo i „trzasnąć” Natalię Tomkowi też się zdarzało. Pękła, kiedy Tomek zaczął dręczyć córkę. Postanowiła, że następnego pokolenia przemocy domowej nie będzie. – Kiedyś Tomek uderzył mnie przy rodzicach. Mama powiedziała: „widocznie zasłużyłaś, córuś”. Dla niej, dla mojego bijącego żonę brata, dla znajomych – to normalne! Wiedziałam, że Paulinka stałaby się ofiarą jak ja, a Patryk – kopią Tomka. Już teraz się tak zachowuje. Poniża dzieci w szkole, ubliża nauczycielkom. Tak przecież zachowuje się facet – mówi Natalia.

Sama by się nie odważyła odejść. Pomogła znajoma z pracy. Zaryczaną wsadziła do samochodu i przywiozła na Harcerską. Od dwóch miesięcy Natalia walczy o siebie. – Muszę się nauczyć żyć sama. Muszę uwierzyć w siebie i w to, że nie potrzebuję byle kogo, żeby sobie radzić. On powtarza, że na kolanach jeszcze do niego wrócę. Ale Paulinka powiedziała, że jeśli to zrobię, to ona chce do domu dziecka. Szefowa też zapowiedziała, że wtedy mnie zwolni. Nie wrócę – mówi z przekonaniem.

Każda może być ofiarą

Dziewczyny z „Nadziei” wiedzą, że ofiarą może stać się każda kobieta. – Brak poczucia własnej wartości, podatność na manipulacje to dotyczy przeróżnych kobiet. Także tych pięknych, inteligentnych, które coś osiągnęły – wylicza Małgosia Głowa. Potwierdzają to policyjne statystyki. – Przemoc domowa pojawia się zarówno w rodzinach dysfunkcyjnych, jak i tych z pozoru „normalnych” – przyznaje kom. Urszula Tartas z zespołu prasowego koszalińskiej policji. Dane dotyczące skali przemocy w Koszalinie utrzymują się od pewnego czasu na stałym poziomie. Już w pierwszym półroczu tego roku wszczęto 68 procedur Niebieskiej Karty. Oprócz policji podmiotami, które inicjowały tą procedurę były MOPS, przedstawiciele oświaty, służby zdrowia oraz Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. – Wzrasta również świadomość społeczeństwa dotycząca praw ofiary przemocy domowej. Bardzo często wspomniane instytucje otrzymują anonimowe informacje dotyczące wspomnianego zjawiska, które po sprawdzeniu okazują się prawdziwe i dają podstawę do reakcji ze strony uprawnionych podmiotów – mówi kom. Tartas. – Trzeba dodać, że w ostatnich latach zmienił się charakter przemocy domowej. Nie jest ona skierowana już tylko wobec kobiet. Coraz częściej jej ofiarami padają osoby starsze i zależne od innych. Natomiast wśród sprawców mocno wyróżnia się grupa osób nieletnich.

Uciec z miłości

Przemoc fizyczna i psychiczna to nie tylko domena słabo wykształconych osiłków. Biją prawnicy, lekarze, inżynierowie. – Oni bardziej dbają o pozory. O to, żeby na zewnątrz nic nie zakłóciło pięknego obrazu wspaniałej rodziny z kochającym panem domu na czele. Nie musi być też alkoholikiem, co ważne. Robią to także na trzeźwo i z wyrachowaniem. Pięścią rozładowują frustracje i dowartościowują się – mówi Małgosia. Biją też dzieci, choć rzadziej. Iwona o takich domach jak „Nadzieja” nie miała pojęcia. Bo skąd? W jej świecie takie rzeczy się nie zdarzały. Że jednak się zdarzają, dowiedziała się kilka lat temu. Po tym, jak została dotkliwie pobita przez syna narkomana. – To, że bierze, odkryłam chyba niezbyt szybko. Nigdy nie miałam do czynienia z narkotykami, nie piłam, więc mogłam wiele rzeczy zbagatelizować. Zresztą, jak mogłam pomyśleć, że mój syn bierze? Przypadkiem znalazłam coś, co przypominało tytoń. Sam się przyznał – wspomina. Agresja narastała, aż w końcu ją pobił. Uciekła z domu do rodziny, żeby wyleczyć siniaki. O Centrum powiedział jej znajomy ksiądz.

– Na początku miałam poczucie winy, że to przeze mnie coś poszło w naszej rodzinie nie tak. Teraz mam inną perspektywę. Nabrałam dystansu, załatwiłam prawne sprawy umożliwiające mi kierowanie leczeniem syna. Wiem, że żeby mu pomóc, sama muszę być silna – mówi spokojnie. Łzy pojawiają się dopiero, kiedy rozmawiamy o wybaczeniu. – Można wybaczyć. Zapomnieć trudniej – uśmiecha się nieśmiało. Kilka miesięcy w Centrum pozwoliło jej stanąć na nogi, odseparować się od syna. Wspiera go teraz w wychodzeniu z nałogu i leczeniu zmian w psychice, których dokonały narkotyki. – Chciałabym, żeby więcej kobiet wiedziało o tym miejscu. Bo wiele z nich wstydzi się szukać pomocy albo nie wie, gdzie się po nią zwrócić. Tkwiąc w tym, nie pomagają ani sobie, ani temu, kogo kochają – dodaje.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg