Wykształcenie to nie wszystko, nie o to chodzi, by mieć tylko "mgr" przed nazwiskiem. To nie ułatwi zdobycia pracy, potrzebni są fachowcy – alarmują opolscy naukowcy i przedsiębiorcy.
Charakter projektu i partnerzy zależą od danej dziedziny – humaniści współpracują częściej np. z bibliotekami, instytucjami kultury itd. Z takiej współpracy korzystają coraz częściej mali i średni przedsiębiorcy, bo oni też zaczynają zauważać konieczność doraźnej i ciągłej pomocy specjalistów. Duże koncerny mają raczej swoich badaczy i laboratoria w kraju lub za granicą. – Często realizujemy te zlecenia niemal po kosztach, trzeba po prostu przyjść na uczelnię. Niektórzy dowiadują się o takiej możliwości ze strony internetowej, inni pocztą pantoflową... Przy większych tematach można zaplanować pracę magisterską z danego zagadnienia, realizowaną pod kątem potrzeb konkretnego przedsiębiorstwa.Takie sytuacje mają miejsce coraz częściej – przyznaje prof. Czaja. Zyskują jednak także pracownicy naukowi, którzy prócz możliwości prowadzenia badań naukowych, publikowania uzyskanych wyników weryfikują też swoje teorie.
Studia? Niekoniecznie
– Dzisiaj jest ogromne parcie na zdobycie wyższego wykształcenia – przyznaje Ireneusz Wiśniewski, dyrektor kędzierzyńskiego Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego. – Ogromna część młodzieży wybiera licea, a potem studia tylko po to, żeby uzyskać tytuł magistra. Tymczasem badania wskazują, że nasz region, podobnie jak niemal cały kraj, jest „przeedukowany” – dodaje. Jest więcej osób po studiach, niż wskazuje zapotrzebowanie na rynku pracy, natomiast brakuje pracowników wykwalifikowanych średniego i niższego szczebla, specjalistów posiadających konkretne umiejętności. Niestety, w świadomości społecznej ranga zawodówek jest niska. Często wynika to z niewiedzy. – W świetle badań, przeprowadzonych na grupie 1400 uczniów z całej Opolszczyzny, okazało się, że ponad 70 proc. gimnazjalistów nie zapoznało się podczas nauki z żadnymi zawodami, miejscami pracy. Nie wiedzą, jakie mają predyspozycje, co mogliby robić w życiu, wolą więc kształcić się ogólnie.
Także niektórzy rodzice nie zdają sobie sprawy z obecnej ścieżki zawodowej. Sądzą, że po zawodówce droga do dalszego kształcenia jest już zamknięta. Tymczasem bezpieczniej byłoby stopniować wykształcenie – podobnie jak w Niemczech – najpierw robi się zawodówkę, potem technikum a nawet studia.Można zarabiać i nadal się uczyć – wskazuje Ireneusz Wiśniewski, który zajmuje się tą problematyką naukowo. Niedobór dobrych fachowców na naszym terenie widać od lat. Wykwalifikowani specjaliści szukają lepszego zarobku za granicą, na Zachód wyjeżdżają hydraulicy, elektrycy, budowlańcy, monterzy itp. Absolwenci Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej znajdują pracę u armatorów w krajach Europy Zachodniej i Północnej, personel medyczny z naszego województwa jest chętnie zatrudniany w niemieckich, austriackich czy holenderskich szpitalach, domach spokojnej starości, gabinetach rehabilitacyjnych czy fizjoterapeutycznych. Wprawdzie dzięki temu bezrobocie jest mniejsze, ale pogłębia się kryzys demograficzny. – Brakuje specjalistów, szkoły czekają na uczniów, tymczasem oni nie korzystają z tego, bo w postrzeganiu społecznym bardziej prestiżowo jest iść do liceum.
Pęd do kształcenia magistrów to błędne koło, stąd rola doradcy zawodowego, bo to szkoła ma przygotować do wyboru zawodu – przyznaje dyr. Wiśniewski. Władze samorządowe, chcąc uatrakcyjnić kształcenie zawodowe, doposażają placówki kształcenia praktycznego takie jak CKPiU, tak by były nowoczesnymi centrami technicznymi. – Do nas przyjeżdżają uczniowie na praktyki, organizujemy lekcje otwarte, współpracujemy z urzędem pracy. W zakresie mechatroniki, programowania układów PLC, robotów mamy nowoczesne pracownie, których nie ma niejedna uczelnia czy firma – podkreśla dyrektor kędzierzyńskiego CKPiU.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |