- Nikt aniołem się nie rodzi, do tego się dojrzewa. Podobnie do swojej pracy dojrzewają pracownicy socjalni -mówi Halina Komenda.
Nie ma „dziękuję”
W pracy socjalnej nie chodzi o doraźne naprawianie zła tam, gdzie są alkoholizm, przemoc, patologia, bieda czy wykluczenie społeczne. – Naszym zadaniem jest pomóc ludziom w radzeniu sobie w tych trudnych sytuacjach, wskazaniu drogi wyjścia, aby mogli rozpocząć nowe życie. Nie jest to łatwe, bo wiele osób nie chce porzucić np. swojej bezdomności, boi się podjąć pracę, powraca do nałogu. Często my stajemy się dla nich kimś wrogim, kto chce zburzyć ich dotychczasowe życie. Dlatego często, niosąc pomoc, spotykamy się z niewdzięcznością – opowiada Michał Domka, psycholog z OPS-u.
– To trudny zawód. Pochylamy się nad każdą osobą, bez rozróżniania na lepszych i gorszych, bez ważenia, czy warto czy nie. Doświadczamy wielu dylematów pomiędzy tym, jak myślimy, co czujemy, a jak musimy postąpić – dodaje Monika Grzesiak, pracownik socjalny. Dlatego w sandomierskim ośrodku nieustannie podejmowane są projekty i kampanie, aby szczególnie młodych ludzi uchronić i przestrzec przed współczesnymi zagrożeniami. – Od kilku lat uczestniczymy w kampanii „Biała wstążka” i „Białe serca”, które mają uczulić młode osoby na agresję, wypracować odpowiednie zachowania wobec przemocy. To odbywa się w szkołach, gdzie także wdrażamy programy mające wpoić uczniom asertywną postawę wobec używek, uświadomić im konsekwencje sięgania po nie – opowiada Halina Komenda.
Ośrodek z dużym powodzeniem realizuje także program „Nas troje i więcej” wspierający rodziny wielodzietne i zastępcze. – W ten program włączamy rodziny mające na utrzymaniu troje i więcej dzieci, bez względu na dochód. Otrzymują karty rabatowe do instytucji kulturalnych czy niektórych sklepów i punktów usługowych. Chcemy w ten sposób nie tylko pomagać, ale promować rodziny wielodzietne – dodaje pani Halina.
Bezcenny czas
Inni z grupy „aniołów”, jak nazywa swoich pracowników pani Halina, pracują z dziećmi i młodzieżą w świetlicach terapeutycznych. Po 14.00 do świetlicy powoli zaczynają przychodzić dzieci. Są wśród nich te młodsze, ze szkoły podstawowej, ale za jakiś czas przy wspólnym stole siadają gimnazjaliści, a nawet zaglądają tu ci ze szkoły średniej. Najpierw odrabiają lekcje pod okiem pań. – Niektórym trzeba dużo pomagać, bo mają zaległości albo są mniej zdolni i wymagają większej troski. Uczymy ich także samodzielnego i systematycznego odrabiania lekcji – opowiada Agnieszka Krasoń z sandomierskiej świetlicy „Przystań”. Potem jest pora na przyjemności, czyli wspólne gry i zabawy czy czas przed komputerem, który każdy ma wydzielony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |