– To jest taka ekipa, że oprócz tego, że dobrze czują się na scenie, to dobrze czują się ze sobą – mówi s. Malwina Świątczak CP.
Z antybiotykiem na próbach
A dodali naprawdę sporo. Szczególnie humoru. Brylował w tym Mirosław Michalski w roli Stańczyka. Czasu na przygotowanie było jednak niewiele – niespełna trzy tygodnie. Cześć strojów była z wypożyczalni, panie wykorzystały także swoje ślubne sukienki. – Przyznaję, że w domu nie ćwiczyliśmy. Nie było na to czasu, ze względu na pracę, dzieci i obowiązki domowe. Dopiero na próbach czuliśmy się swobodnie – mówi Karolina Czajka. – Choć byliśmy chorzy. Na próby braliśmy ze sobą antybiotyk, ale to jest tak zgrana grupa i panuje tu tak dobra atmosfera, że zapomina się o chorobie – dodaje Łukasz Czajka.
Państwo Czajkowie są małżeństwem od 7 lat i po raz drugi zagrali małżeństwo na scenie. – Nie byłoby zezwolenia, żeby obcy mężczyzna całował królewnę – śmieje się A. Kostrzewa. Kiedy wchodziła na scenę jako zła wróżka, niektórym dzieciom nie było jednak do śmiechu. – Rolę dobrała mi s. Malwina. Pewnie pod mój charakter – żartuje.
Na scenie wystąpiło także inne małżeństwo – Renata i Grzegorz Brykowie, po raz kolejny ze swoimi starszymi dziećmi Marceliną i Mateuszem. – To dla nas świetna zabawa, ale myślę, że nasze dzieci miały mniejszą tremę, występują przecież w przedstawieniach szkolnych. My byliśmy bardziej spięci. A najmłodszy Jaś – przedszkolak – przychodził z nami na próby. Zapamiętał na tyle tekst, że gdy ćwiczyliśmy, to nas poprawiał. Przed spektaklem zwrócił się nawet do mnie: „Powiedz tacie, że on źle mówi, a jak źle powie, to ja mu krzyknę z widowni” – mówi pani Renata. – Te próby na tyle weszły nam w krew, że w domu zwracamy się do siebie tekstami ze sztuki – dodaje Marcelina.
Przygotowania kosztowały wszystkich sporo wysiłku, ale warto było. – Wracałam z pracy zmęczona. Przychodziłam na próbę i przestawała zupełnie myśleć o problemach. Te wspólne spotkania dodają takiej energii, że jak wracałam do domu, to miałam siłę robić pranie o północy – mówi M. Wojda.
Część z rodziców wystąpiła po raz pierwszy. Dwie sceniczne wróżki – Agata Jarota i Agnieszka Woźniak – to mamy maluchów z jednej grupy. – Tak się złożyło, że mijałyśmy się w przedszkolu i mówiłyśmy sobie tylko zdawkowe „dzień dobry”. Pewnie dlatego, że moje dziecko zaczęło chodzić dopiero od listopada. Dopiero tu, podczas prób, bliżej się zapoznałyśmy – mówi pani Agata.
– A ja dałem się namówić dopiero teraz, gdy moje dziecko kończy przedszkole. Cieszę się, że wystąpiłem. Szkoda jedynie, że miałem tak mało czasu na próby – mówi Paweł Nitera, grający króla. – Żałuję, że mieliśmy przez trzy lata pod ręką taki brylant i go wcześniej nie wykorzystaliśmy – mówi A. Kostrzewa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.