Rozumiesz coś z tych robaczków?

Ten, kto zna chiński, może liczyć na dobrą pracę i niezłe pieniądze. Może dlatego coraz więcej Polaków chce studiować sinologię. A język nie jest taki trudny, jak mogłoby się wydawać.

Znakami malowane

Żeby zacząć studiować sinologię, nie trzeba wcześniej znać chińskiego. Wymagana jest jedynie znajomość angielskiego. – Mamy różnych studentów. Niektórzy uczyli się wcześniej chińskiego, inni japońskiego, ale większość zaczyna od początku – mówi Helena Błazińska. Każdy ze 115 studentów sinologii na KUL przyznaje, że to bardzo trudne studia, wymagające wiele nauki i koncentracji. – Dla mnie trudnością było uczenie się chińskich znaków – mówi Paulina, studentka III roku sinologii. – Nie chodzi o ich pisanie, choć to też wymaga uwagi, bo często postawienie źle jednej kreski zmienia znaczenie, ale o ich zapamiętywanie. Nigdy wcześniej nie wymagano od nas zapamiętania tak dziwnych na pierwszy rzut oka figur. Dlatego ich nauka wymaga ciągłego przypominania sobie nie tylko ich znaczenia, ale i wyglądu – tłumaczy. A znaków trzeba nauczyć się całkiem sporo. Chińskie dzieci uczą się 3000 znaków przez pierwsze sześć lat szkoły. Jest to wystarczające dla czytania książek i gazet. Studenci taką umiejętność powinni opanować w trzy lata, jeśli chcą po ukończeniu licencjatu myśleć o studiach w Chinach lub podejściu do egzaminu państwowego. Wykształcony Chińczyk zna około 6 tys. znaków. – Polacy znakomicie sobie radzą. Są dobrzy z gramatyki, która w języku chińskim jest bardzo prosta. Wystarczy ułożyć słowa w odpowiedniej kolejności i już mamy zdanie. Struktura gramatyczna tego języka jest prostsza od języka angielskiego. Dobrze też radzicie sobie z wymową, gorzej z pisaniem znaków – mówi Jingmei Guo.

Praca czeka od zaraz

Sami studenci przyznają, że gdyby nie wymiana semestralna z chińską stroną, która pozwala na wyjazd do Chin lub na Tajwan, nauka byłaby dużo trudniejsza. – Kiedy wokoło słyszysz chiński, musisz poruszać się w całkiem innej rzeczywistości niż ta, którą znasz. W sklepach i na ulicach widzisz chińskie znaki. W takiej sytuacji chyba organizm ma większą moc przyswajania – mówią studenci, którzy wrócili z Chin. Mimo wysiłku, jaki trzeba włożyć w studiowanie sinologii, młodzi ludzie coraz chętniej wybierają takie właśnie studia. – Na dzisiejszym niepewnym rynku pracy można mieć pewność zatrudnienia. Współpraca z Chinami to także podpisywanie umów, zapoznawanie się z odpowiednimi procedurami i przepisami w języku chińskim, więc różnego rodzaju tłumaczenia, nie wspominając o możliwości nauczania chińskiego. Jest w czym wybierać – przekonują studenci. Potwierdzają to władze uczelni, które otrzymują coraz więcej zapytań o tłumaczy języka chińskiego czy możliwość przeprowadzenia lekcji z podstaw chińskiego wśród pracowników firm współpracujących z partnerami z Azji. – Ostatnio coraz większe zainteresowanie nauką chińskiego wykazują prawnicy. Wszelkie kontrakty mają swoje prawne zapisy, zdarzają się także różne konflikty, które trzeba rozwiązywać na drodze prawnej, stąd coraz więcej prawników chce uczyć się chińskiego. To już oczywiście w ramach Akademickiego Centrum Językowego, gdzie każdy może zapisać się na naukę języka obcego – mówi Helena Błazińska. Językami chińskimi posługuje się na świecie niemal półtora miliarda ludzi. Wśród nich tylko kilkadziesiąt milionów to osoby, które nie pochodzą z Chin. Dlatego lubelscy sinolodzy, którzy jako pierwszy rocznik skończą w tym roku studia licencjackie, myślą o dalszej nauce w różnych szkołach wyższych Azji. Większość z nich nie chce tam zostać na stałe, choć wyjazd w tak inne niż europejskie rejony to wielka przygoda. Chcą poznać świat, znany większości Polaków tylko z książek i telewizji, a potem wrócić i za godziwą płacę wykonywać ciekawą pracę.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg