O muzycznych perspektywach, swoich śpiewakach i czytaniu nut mówi Marta Moneta, dyrygentka.
Jesteście przyjaciółmi?
Istniejemy od 5 lat i staliśmy się przez ten czas dla siebie kimś ważnym, bliskim i na pewno specjalnym. Nie boję się nazwać naszych więzów rodzinnymi – choć w tym szerszym znaczeniu.
Brzmi bardzo hermetycznie. Jesteście otwarci na innych?
Oczywiście. Co wynika też z naszej historii. Z pierwotnego składu zostało tylko kilku muzyków. Inni dołączali na różnym etapie naszego rozwoju. Co więcej liczymy na to, że uda nam się pozyskać jeszcze kilka głosów. Uważam bowiem, że praca z 16 lub 18 osobami jest najbardziej komfortowa.
Stajecie się utytułowanym zespołem, więc pewnie nie jest łatwo się do Was dostać
Liczą się talent i pasja śpiewania. Nut nie trzeba umieć czytać.
Zwycięstwo w Prusicach otwiera przed Wami jakieś nowe możliwości?
Owszem, właśnie otrzymaliśmy zaproszenie do udziału w konkursie Vratislavia Sacra. To międzynarodowa impreza i występ przed jej publicznością oraz jury sam w sobie jest już wyróżnieniem. To jednocześnie doping do jeszcze większego wysiłku. Gdy taki cel jest wyznaczony, trzeba naprawdę bardzo systematycznej i metodycznej pracy.
Chyba dobrze, że taka propozycja przyszła właśnie teraz, kiedy wracasz do Świdnicy.
– Tak, dobrze się składa, bo faktycznie byliśmy przez 5 lat moich studiów w bardzo trudnej sytuacji: ja w Warszawie, śpiewacy w Świdnicy. Próby, dojazdy, konsultacje – wielkie wyzwanie i jedyny znany mi zespół pracujący w takim układzie. Teraz będzie komfortowo.
Wiążesz swoja przyszłość ze Świdnicą?
Jak najbardziej. Miałam możliwość zostać w Warszawie, miałam tam pracę, chciałam jednak wrócić do domu. Przede wszystkim ze względu na scholę, bo ten zespół ma tak ogromny potencjał, jest tak dobry, że znalezienie kogoś podobnego byłoby bardzo trudne, a budowanie zespołu od podstaw to już w ogóle zadanie karkołomne. Jestem szczęściarą, dlatego nie zrezygnuję z tego.
Co tu będziesz robić? Mamy już kilku młodych muzyków, a zadań raczej nie przybywa…
To prawda, jest nas kilkoro, ale każdy zajmuje się trochę inną przestrzenią muzyczną. Myślę, że będzie miejsce i dla mnie. Poza tym niedaleko są większe miasta, mam też szersze niż dyrygenckie doświadczenie pracy: uczyłam w szkole muzycznej, jestem organistką. Na razie jak wielu innych studentów, nie tylko po akademii muzycznej, faktycznie szukam pracy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |