Nowoczesne gospodarstwo Rafała Stachury produkuje dziennie 22 tys. litrów mleka, które trafia do lubelskich mleczarni, a potem na nasze stoły w postaci serów, kefirów i jogurtów.
Logika administracji
Producent mleka z Kulczyna-Kolonii podkreśla, że w kwestiach rolniczych więcej ma do powiedzenia administracja aniżeli rolnik. – Nie znam w naszym parlamencie ani w Parlamencie Europejskim nikogo, kto wywodziłby się bezpośrednio z tej gałęzi rolnictwa. Kiedyś tylko sama Lubelszczyzna miała trzech posłów zajmujących się mleczarstwem. Dzisiaj słucha się nas wtedy, gdy jest klęska, a wcześniej niestety nie. Należy jednak przyznać, że przed laty przemysł mleczarski był dobrze dofinansowany. Obecnie mówi się wiele, ale nie podaje się faktów. A trzeba powiedzieć, że mleczarstwo jest wypychane ze źródeł finansowania przez inne sektory rolnictwa. Bardzo dużo przekazano na grupy produkcyjne i dla sadowników – tłumaczy pan Rafał.
Jak w piramidzie
Gospodarstwo, którym zarządza Rafał Stachura, zatrudnia około 40 osób w głównych sektorach: zootechnicznym, rolnym, mechanicznym i przy mieszalni pasz. – Praca zaczyna się u nas o godz. 5 rano. Paszowóz zadaje pasze dla wszystkich grup technologicznych. Godzinę później zaczyna się dojenie, które odbywa się trzy razy dziennie. W tym samym czasie zootechnik dokonuje koordynacji osób odpowiedzialnych za obory i cielętniki. Dodatkowo swój obchód rozpoczyna lekarz weterynarii. Natomiast dyrektor koordynuje zootechnika i całą grupę, część rolną, mechanika i mieszalnię pasz. Tu należy działać w zespole. Pracownicy są chętni do pracy, cenią ją. Zdają sobie sprawę, że nie mogą opóźniać swoich czynności, bo to ma przełożenie na pracę całego zespołu – opowiada. Przedsiębiorca docenia umiejętności zawodowe swoich pracowników, bo o nie dzisiaj coraz trudniej.
Alpejska łączka
W okolicy Kulczyna-Kolonii znajduje się wiele indywidualnych gospodarstw mleczarskich. Jedni maja trzy, pięć, inni więcej krów. Z całą pewnością produkcja mleka nie stanowi dla tych gospodarzy głównej gałęzi dochodu. Zdaniem Rafała Stachury dobrym pomysłem dla takich małych gospodarstw mleczarskich byłby wzorzec austriacki. – W górach austriackich utrzymano i zachowano małe gospodarstwa. Turyści przyjeżdżają i podziwiają krówkę, która się pasie na alpejskiej łączce. Administracja państwowa w tym kraju stworzyła system ekonomiczny, w którym małe fabryki i przetwórnie znalazły jakąś część etatu dla tych rolników lub kogoś z rodziny. U nas tego brakuje. Mówi się, że mogłyby powstawać gospodarstwa agroturystyczne. Ale by tak się stało, w gospodarstwie musi być ładnie. Żeby było ładnie – muszą być krowy. Żeby utrzymanie krów się w ogóle miało szansę się opłacać, trzeba nastawić się na produkcję mleka albo mięsa – wyjaśnia.
Mleko jest zdrowe
Wiele osób twierdzi, że dzisiaj już nawet mleko jest nienaturalne albo że jest niezdrowe. Nic bardziej mylnego. – Mleko podlega dziś pewnym procesom, które pozwalają na długi okres przechowywania i na zabezpieczenie przez zakażeniem bakteriami. Jakość mleka i jego wartość odżywcza zależy od tego, jaką temperaturą zostanie potraktowane. Mleko pasteryzowane w niskich temperaturach ma najwyższe wartości odżywcze. Ale ma ono z kolei krótki okres przydatności, a w związku z tym jego cena jest wyższa. Mniej wartości odżywczych posiada mleko UHT, ale jest zdatne do spożycia przez długi okres – wyjaśnia Rafał Stachura. Podkreśla przy tym, że rolnictwo domaga się skuteczności, profesjonalizmu, umiejętnego sposobu sprzedaży i współpracy. Dodatkowym warunkiem podwyższenia poziomu polskiego sektora mleczarskiego powinna być aktywność polityków.
Konsumenci zdaniem Rafała Stachury powinni zechcieć sięgać po lokalne produkty mleczarskie. – Rolnictwo stanowi główną siłę napędową naszej gospodarki, a rolnik jest najważniejszym jej ogniwem. Oprzyjmy się na przykładzie naszego gospodarstwa. Skupujemy płody rolne od okolicznych rolników za ok. 2–3 mln zł rocznie. Kupujemy również słomę, zboża. Mamy maszyny rolnicze i ciągniki produkowane zwłaszcza w Polsce. Dajemy ok. 40 miejsc pracy. Mleko wysyłamy codziennie do mleczarni. Przy tej ilości mleka, jaką my produkujemy, w mleczarni musi pracować ok. 50 osób. Następnie odbywa się transport. Wreszcie dochodzimy do etatu sprzedawcy i konsumenta, który ma zdrowy i lokalny produkt na stole. W ten sposób jesteśmy niezależni od kaprysów obcych producentów mleka – konkluduje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |