Z Ewą Dados, dziennikarką Radia Lublin, pomysłodawczynią akcji „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę”, o sensie pomagania, o tym, że paczka jest tylko początkiem pomocy, i o zbieraniu wszystkiego poza pieniędzmi, rozmawia ks. Rafał Pastwa.
Ks. Rafał Pastwa: Czy w 2015 r. nadal istnieje potrzeba zbierania płodów ziemi i produktów żywnościowych na pomoc dla dzieci i rodzin?
Ewa Dados: Przede wszystkim trzeba miłości, troski i zaangażowania na rzecz drugiego człowieka. Wydawałoby się, że te elementy powinny towarzyszyć nam w życiu w sposób naturalny. Jednak nie zawsze tak jest. Z tego wynika to, co dzieje się w ramach naszej akcji. Bardzo potrzebne są ziemiopłody w stołówkach małych szkół czy ośrodkach szkolno-wychowawczych. To wsparcie pozwala wydawać pieniądze przez dany ośrodek na inne cele, na przykład na edukację. Mamy jednak sygnały, że istnieje również przestrzeń niedostatku.
Co było impulsem dla powołania akcji do istnienia?
Dwadzieścia trzy lata temu dziesięcioletni chłopiec odważył się opowiedzieć o swojej trudnej historii i poprosić mnie o pomoc. Tylko że dorosły człowiek nie wie, w czym i jak mógłby pomóc. Pierwszy odruch to otwarcie portfela. W jego wielodzietnej rodzinie brakowało wtedy wszystkiego, nie starczało na chleb. Wyjęłam banknot i chciałam mu wręczyć. Zbierał wtedy drobne pieniążki za pilnowanie samochodów. Powiedział do mnie: „Dziękuję, ale ja nie chcę pieniędzy, chcę, żeby mi Pani pomogła”. Dlatego podczas akcji nie zbieramy żadnych pieniędzy. To jest proste – wyjąć pieniądze z portfela. Chodzi jednak o to, aby się potrudzić nieco, przemyśleć pewne kwestie w swojej głowie i zaangażować się na rzecz drugiego.
Skoro istnieją przestrzenie niedostatku, to może źle działają instytucje odpowiedzialne za te sprawy?
Wiedziałam, że padnie to pytanie. Zawsze są niedostatki. Systemy pomocowe wymagają nowelizacji i nowego podejścia do problemu. Nie chodzi jednak o próg pozwalający na udzielenie pomocy. Chodzi o to, aby wolontariusz naszego sztabu potrafił ofiarować swój czas innym. Kiedy odwiedzamy domy podopiecznych i zostawiamy paczkę, to tak naprawdę jest ona początkiem naszej pomocy. Od niej zaczyna się wiedza na temat rodziny oraz dalsza troska. Współpracujemy z ośrodkami pomocy społecznej, z Caritas, z parafiami i wieloma innymi instytucjami, które przygotowują listy rodzin potrzebujących, a potem rozdysponowują paczki. Przychodzą też listy do redakcji, bo ludzie się wstydzą biedy. Proszę pamiętać, że prawdziwa bieda nie krzyczy i nie woła.
Ale jedzenie na stole to dzisiaj nie wszystko…
Najważniejszym punktem w regulaminie jest umiejętność dzielenia się. Pokazujemy, że można się dzielić wszystkim. Ziemiopłody zbierają sztaby na wsiach i przywożą je do miast. Mieszkańcy dużych miast dla dzieci ze wsi przekazują gry edukacyjne, zabawki, ubrania. Nie chodzi tu tylko o jedzenie, ale o to, by dostarczyć potrzebującym dzieciom rzeczywiście tego, czego im brakuje. Uczymy wrażliwości na los tych, którzy żyją obok.
Akcja odbywa się w wielu miastach na terenie Polski. Jaki to zasięg?
W ubiegłym roku w kraju zarejestrowało się ok. 600 sztabów. Jednak to nie my działamy, działają osoby na miejscu – w sztabach. My tu, w Lublinie, koordynujemy, pilnujemy regulaminu.
Ktoś dostaje paczkę i…?
Sztab stworzony z członków różnych lokalnych instytucji przygotowuje listę potrzebujących. Ta akcja daje szansę, że dotrzemy do tych, o których na co dzień nie wiemy, że potrzebują wsparcia. Gdy dociera do domu paczka – wolontariusze mają okazję zobaczyć, jak funkcjonuje dana rodzina. W zależności od problemu – bo to może być poważna choroba dziecka, potrzeba rehabilitacji, zakupu sprzętu medycznego lub czegoś innego – wolontariusze są w stanie wskazać, gdzie można uzyskać konkretną pomoc. Dajemy wędkę zamiast ryby. Tysiące rodzin dostało wskazówki osób i instytucji, które im pomogły.
Czy akcja ma ambicje wychowywania młodych ludzi?
W tym środowisku samoczynnie dochodzi do tego, że młodzi ludzie dzielą się czasem, sercem i życzliwością oraz wzajemną troską. Olbrzymią rolę mają do spełnienia pedagodzy i nauczyciele, którzy mogą uczyć szacunku do ludzi, tak aby nikt nie oceniał innych po grubości portfela.
Akcji charytatywnych w okresie zimowym jest całkiem sporo. Jak powinniśmy do nich podchodzić?
Z otwartym sercem i wdzięcznością. Zgodnie z zasadami naszej akcji mówimy, że nawet odrobinę da się podzielić. Tym chcemy zarazić ludzi.
Czy odrobiną, którą się podzieli, można kogoś uszczęśliwić?
Nasi niewidomi wolontariusze odliczają słoneczka do kopert, by one potem trafiły do sztabów i ofiarodawców.
Gdzie można przynieść dary, aby wesprzeć akcję?
Wystarczy wejść na naszą stronę internetową i dowiedzieć się, gdzie jest najbliższy sztab akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.