Od 20 lat uczniowie i profesorowie z „Kenara” rzeźbią i strugają, by powstała wyjątkowa, europejska Święta Rodzina.
Tym razem w okresie świąteczno-noworocznym szopkę przygotowaną przez uczniów i nauczycieli z Liceum Plastycznego im. Antoniego Kenara w Zakopanem można podziwiać na dworcu kolejowym w Stuttgarcie. Powstała ona na zamówienie Stowarzyszenia Polskiego w Niemczech, które jest koordynatorem projektu od wielu lat. Do tej pory najwięcej szopek wykonanych w „Kenarze” stanęło właśnie u naszych zachodnich sąsiadów. – Tradycja szopek związana jest z przestrzenią publiczną od samego początku. Wystawione na dworcach czy lotniskach, a więc na placach świata, mają przy tym niekończącym się „świątecznym shoppingu” przypominać, czym tak naprawdę są święta Bożego Narodzenia. Chodzi o ideę, że stało coś się wielkiego – mówi Andrzej Mrowca, licealny profesor z „Kenara”.
– Nasze szopki to jakby zaprezentowanie Ewangelii w świecie. Niosą one bowiem ze sobą przesłanie mówiące: „A Słowo ciałem się stało” – dodaje Janusz Jędrzejowski, zakopiański artysta rzeźbiarz, na co dzień także profesor w szkole plastycznej. A. Mrowca i J. Jędrzejowski od kilku lat zaangażowani są w projekt drewnianej szopki.
U papieża i prezydenta
Co roku projekt ma inną nazwę, dlatego w Szopce Europejskiej zawsze pojawiają się dodatkowe postacie. Byli uchodźcy, kobiety świata, a nawet Mały Książę. W tym roku obok Najświętszej Rodziny stanęli: Piotr Skarga, Marcin Luter King i Bartolomé de Las Casas. – Łączy ich obrona praw człowieka, o którą walczyli i zabiegali, gdy chodzili po tym świecie – wyjaśnia J. Jędrzejowski. Zwykle każdy projekt jest konsultowany z katechetą. – Tylko raz zdarzyła nam się sytuacja, że postanowiliśmy obok Najświętszej Rodziny postawić – zamiast Trzech Króli – Trzech Zbójników. Katecheta odesłał nas wtedy do wyższych instancji, do których ostatecznie nie dotarliśmy. Zresztą wyjątkowo trudno rzeźbiło się tych zbójników – śmieją się pedagodzy z „Kenara”. Zazwyczaj na powstanie wszystkich postaci szopkowych czasu jest bardzo mało. Tylko część prac odbywa się bowiem w ramach lekcji i warsztatów. – Tym razem koledzy wyjątkowo mnie oszczędzali. Często to były soboty albo praca do późnego popołudnia w ciągu tygodnia, aby wszystko się udało i było na czas – mówi Ewa Ros, nauczycielka, która nad projektem pracowała dopiero drugi raz. To w jej szkolnej pracowni i pod jej czujnym okiem uczniowie rzeźbili m.in. Dzieciątko i postacie związane z obroną praw człowieka. W ciągu 20 lat zdarzyło się, że drewniana szopka trafiła raz – ale w wersji miniaturowej – do papieża Jana Pawła II, a w ostatnim roku zagościła w Pałacu Prezydenckim.
Przy dźwiękach dłuta
– W tym roku nad szopką pracowało 17 uczniów, a do każdej z postaci przyporządkowany był jeden z nich – mówi Stanisław Cukier, dyrektor szkoły. Zanim je wyrzeźbiono, uczniowie figury odlewali z gliny. Natomiast kiedy szopka jest już prawie gotowa, rzeźby zawsze są przewożone na miejsce i tam też trwa ostatni plener oraz wykańczanie prac. Tak było również i tym razem. – Część zajęć praktycznych na przełomie listopada i grudnia upłynęła, oczywiście, na spotkaniach z naszymi postaciami. Ja przy dźwiękach dłuta i innych rzeźbiarskich przyrządów wykonałem sympatycznego osiołka – wspomina z radością Klemens. Dwie przytulone do siebie owieczki to z kolei dzieło Julki. I wcale nie była to żadna pomyłka czy odstępstwo od początkowego pomysłu. – Tak mało jest dzisiaj wokół nas miłości. To nie jest przypadek, że te zwierzęta są właśnie w takiej pozie – tłumaczy dziewczyna. Dla niezwykle skromnej młodej artystki było to też poważne zadanie, bo owieczki ją jej pierwszą rzeźbą przestrzenną. – Szopka to dla naszych uczniów ważne spotkanie ze sztuką i innymi jej formami niż na codziennych zajęciach czy warsztatach. To też w końcu niezwykły czas, kiedy można nas spotkać na zewnątrz szkoły, np. z wielką piłą łańcuchową, którą przecinamy kolejne kawałki drewna. Nie jest to zadanie – jakby się wydawało z pozoru – bardzo proste, ponieważ często przed wykonaniem jakiegoś ruchu trzeba sobie to ciągle wyobrażać. Dlatego też proszę uczniów, aby byli moimi statystami. I przy cięciu patrzę na nich, na ich odpowiednią pozę. To bardzo ułatwia pracę – podkreśla A. Mrowca.
Złączyć nasze serca
– W ciągu 20 lat wykonaliśmy 300 figur. Cieszą się one wielkim powodzeniem i zaraz po zakończeniu okresu świątecznego trafiają do europejskich kościołów. Mamy nawet całą rozpiskę, gdzie się znajdują – mówi dyrektor Cukier. Profesorowie z młodzieżą muszą uwinąć się także z szopką drewnianą, która jest wystawiana przed zakopiańskim magistratem. Bywają też specjalne zamówienia, np. szopka od rady rodziców. Prace nad nią bardzo dobrze pamięta A. Mrowca. – To było zaskoczenie dla wszystkich, że Bożego Dzieciątka nie było w żłobie. Zależało mi na tym, aby pokazać to właśnie w taki sposób. Oto Matka tuli swoje Dziecko, jest z Nim, nie zostawia Go, liczy się każda chwila. Czy to nie jest właśnie potrzeba naszych czasów, potrzeba naszych dzieci, aby z nimi po prostu być, złączyć – jak tylko się da najbliżej – nasze serca? – opowiada pan Andrzej. Instalacja szopki zawsze jest połączona z bardzo uroczystym otwarciem i oprawą chórów, zespołów muzycznych, a szkolna delegacja przywdziewa stroje regionalne. – Do żłóbka przychodzi też wielu ludzi, których nie znamy z imienia: milczących, patrzących, czasami zadumanych. Nikt ich do modlitwy nie przynagla. Ale wolno przypuszczać, że niejeden z potrzeby serca wznosi swego ducha ku Bogu – zauważa ks. Witold Broniewski, który projekt wymyślił przed 20 laty. Przez ten czas pracowali nad nim także Ireneusz Wrzesień, Grażyna Bielska czy Tadeusz Miętus. – Duchowe Betlejem może powstawać zawsze i niemal wszędzie. Ono nie musi przemijać – dodaje ks. Witold. Drewno na góralską szopkę pochodzi zwykle ze słowackich lasów. Są to głównie lipa i topola, o które trudno w Zakopanem czy na Podhalu. – Potrzebujemy 20 kloców o wymiarach 140 na 60 cm. Zwykle trzeba poświęcić trzy drzewa – wylicza Janusz Jędrzejowski. – Ale czego nie robi się dla apostolstwa żłóbków! – uśmiecha się. – A przed nami zamówienie od o. Jana Góry. Do wyrzeźbienia mamy postacie świętych na Lednicę w 2016 r. – dodaje J. Jędrzejowski.
140 lat historii
Rok 2016 dla społeczności Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem będzie wyjątkowy, ponieważ szkoła będzie obchodzić 140-lecie swojego istnienia. Obecnie placówka na poziomie gimnazjum i szkoły średniej kształci 200 uczniów w czterech specja- lizacjach: snycerstwo, meblarstwo artystyczne, lutnictwo artystyczne i projektowanie graficzne. W ostatnich latach uczniowie wraz z nauczycielami (jednocześnie bardzo wybitnymi i cenionymi artystami z Podhala) brali udział w wielu nowych wydarzeniach i projektach artystycznych o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Szkoła korzysta również z pieniędzy pochodzących z Unii Europejskiej, biorąc udział w międzynarodowych projektach artystycznych, realizowanych wspólnie ze szkołami z Włoch, Portugalii, Francji i Słowacji. Z kolei dzięki finansowemu wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego każdego roku uczniowie wraz z nauczycielami uczestniczą w międzynarodowych plenerach artystycznych oraz wycieczkach programowych, odwiedzając ośrodki kultury w całej Europie.
W ostatnich latach szkoła zaprezentowała swoje osiągnięcia na wielu wystawach w kraju i za granicą. Placówka jest w gronie najlepszych i najbardziej znanych oraz cenionych szkół artystycznych w naszym kraju. Główne uroczystości jubileuszowe odbędą się w październiku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |